Co cię zrani dzisiaj, jutro uczyni cię
silniejszym
Minęło już parę dni od śmierci
Clifjumpera. Zdążyłam się już z tym pogodzić tak jak poradzili mi przyjaciele.
Decepticony też nie pojawiły się od wypadku. Może bardzo poważnie zraniłam
Megatrona, a może go zabiłam? Nie, to niemożliwe. Tyle razy był bardziej ranny,
a nadal żyje.
Dowiedziałam się od Fly że dziś jest
święto zwane Halloween.
-W Halloween-zaczęła rozmowę Fly- dzieci
przebierają się za potwory i przychodzą do domów dorosłych po cukierki. Muszą
powiedzieć cukierek albo psikus i wtedy dorośli dają cukierki.
-A jak nie zechcą dać to co? Zabijacie
ich?
-Nie-zaśmiała się Fly-nie wiem. Zawsze
dostawałam cukierki ale myślę że wtedy robi im się jakiegoś psikusa.
-W takim razie to święto jest nudne - Fly
znów się zaśmiała ale dużo głośniej.
-Tak czy inaczej pojedziesz ze mną
dzisiaj zbierać słodycze czy tego chcesz, czy nie.
-Dobra, a wiesz już za co się
przebierzesz?
-Jasne, wiem już od paru miesięcy-Fly
wzięła swoją torbę i wyciągnęła z niej jakiś fioletowy materiał. Była to
peleryna. Zaraz potem wyciągnęła długie czarne rękawiczki bez palców. Potem
body na ramiączkach w takim samym odcieniu fioletu jak peleryna. Na sam koniec
dziewczyna wyciągnęła długie, czarne buty na obcasie i czarną maskę-sama go
uszyłam. Przypomina strój mojej ulubionej bohaterki, Raven.
-Kogo?
-Raven, to taka czarodziejka tylko
nieprawdziwa, stworzona komputerowo.
-A czemu ty ją tak lubisz?
-Bo ma magiczne moce i jest naprawdę
super. O, a jej ojcem jest demon.
-Jak można lubić córkę demona-dopytałam.
-Ona nie jest taka jak on.
-Niech już ci będzie. To, o której
wyjeżdżamy?
-O dziewiętnastej.
-Dobra-zaczęłam odchodzić od Fly i
kierować się w stronę Ratcheta, który stał przy głównym komputerze-jakieś ślady
deceptów?
-Żadnych, tak jakby w ogóle ich nie było
na tej planecie-przez chwilę nic nie mówiliśmy. Postanowiłam zadać jednak
Ratchetowi pytanie, które już od dawna siedzi mi kością w gardle.
-Powiedz mi Ratchet, skoro mamy Gwiezdne
Ostrze, to dlaczego Optimus go nie używa-Ratchet spojrzał na mnie ale nic nie
odpowiedział-Ratchet?
-Bo od czasu gdy pierwszy raz je odłożył,
nie podniósł go już drugi raz-zdziwiłam się trochę. Przecież Optimus to Prime.
Dlaczego więc nie mógł unieść tego ostrza-Optimus sądzi że Gwiezdne ostrze jest
przeznaczone tobie.
-Mnie?!
-Owszem.
-Ale ja nie jestem Primem.
-Może ty tak myślisz, ale prawda jest
inna - odeszłam od Ratchet już nic nie mówiąc. Zaczęłam iść w stronę sali
treningowej. Chciałam trochę poćwiczyć i przemyśleć całą sytuację.
Nadeszła dziewiętnasta. Po długim
treningu poszłam w stronę wyjścia. Fly czekała już przy głównym komputerze.
Miała na sobie swój strój i szczerze, świetnie w nim wyglądała. Body było
dopasowane do jej szczupłego ciała, tak samo jak buty sięgające aż za jej
kolana i rękawiczki sięgające jej ramion. Peleryna była długa, kończyła się
przy jej kostkach. Maska także była dopasowana. Wspaniale zakrywała część
twarzy nastolatki. Zobaczyłam także pas, którego wcześniej nie widziałam . Był
czarny i luźny, założony na skos. Zaczynał się na jej biodrach a kończył na
nodze.
-Zrobiłam go na szybka-powiedziała
Fly-możemy jechać?
-Jasne-zmieniłam się w motor, a
dziewczyna na mnie wsiadła. Założyła kask i ruszyłyśmy. Zauważyłam jeszcze
jedną rzecz u nastolatki. Zwykle jej czarne, długie włosy były spięte. Dziś
jednak je rozpuściła. Były jeszcze dłuższe niż mi się wydawało. Sięgały aż do
końca jej pleców.
Po paru minutach jazdy dojechałyśmy do
miasta. Teraz wyglądało ono inaczej niż zazwyczaj. Wszystkie budynki były
ozdobione podobiznami potworów, pajęczynami i innymi dekoracjami. Po ulicach
chodziły dzieci w różnym wieku, wszystkie poprzebierane. Jednak szesnastoletnia
Fly wyglądała na najstarszą. Zatrzymałyśmy się na parkingu, a Fly zeszła ze
mnie.
-Nie będę długo chodziła. Wrócę za jakąś
godzinkę.
-Baw się dobrze-Fly odeszła a ja zostałam
sama. Oglądałam jak dzieci chodziły od domu do domu w poszukiwaniu cukierków.
Sprawiało im to tyle radości. Na Cybertronie nigdy nie mieliśmy takiej zabawy.
Po niecałej godzinie Fly wróciła.
-I jak było?
-Super! Zebrałam tyle cukierków że chyba
starczy mi na rok-Fly otworzyła swoją torbę i pokazała tonę cukierków-w to Halloween
ludzie się przygotowali.
-Możemy już teraz wracać?
-Jasne-nastolatka wsiadła na mnie i
ruszyłyśmy w stronę jej domu. Znajdował się niedaleko, więc podróż nie powinna
trwać długo.
Gdy byłyśmy mniej więcej w połowie drogi
odczułam sygnał Decepticona.
-Chwila.
-Co się stało Blackstar?
-To cony, niedaleko.
-Wezwiesz wsparcie?
-Mam im oddać całą zabawę-ruszyłam w
stronę sygnatury i już po chwili zobaczyłam około trzydziestu Decepticonów.
-Może jednak wezwiesz wsparcie-zapytała
dziewczyna.
-Dam radę sama-Fly westchnęła i zeszła ze
mnie, a ja natychmiast zmieniłam się w robota-zostań tu-nastolatka kiwnęła
głową. Zmieniłam swe dłonie w blastery i ruszyłam na cony. Te szybko się
zorientowały co się dzieje. Ruszyły w moją stronę i zaczęły strzelać. Nic im to
jednak nie dało. Celnie trafiałam jednego po drugim. Gdy została jakaś
dziesiątka poczułam że oberwałam od tyłu. Upadłam i zobaczyłam stojącego nade
mną cona. Szykował się do ostatniego strzału kiedy wszyscy usłyszeliśmy kroki.
Była to Fly.
-Uciekaj stąd.
-Nie mam zamiaru cię zostawić-wtedy jakiś
Decepticon podszedł do niej i zapytał:
-Myślisz że możesz nas powstrzymać?
-Tak, myślę że tak. Teraz zostaw ją w
spokoju-wszystkie Decepticony zaczęły się śmiać a ten przy Fly zaczął od niej
odchodzić-powiedziałam, zostaw ją w spokoju-krzyknęła Fly, a jej oczy
zaświeciły się na czarno. Niespodziewanie z ziemi zaczęły wychodzić jakieś
energetyczne macki, które łapały cony i rozrywały je. Gdy nie zostało już
żadnego, macki znikły, a oczy Fly znów stały się normalne. Spojrzałam na nią
pytająco, a ona zemdlała z przemęczenia. Szybko wstałam i podeszłam do niej. Na
szczęście oddychała. Ale kim ona jest? Jak to zrobiła? Co mam z nią zrobić?
Wreszcie postanowiłam zanieść dziewczynkę
do bazy. Może Ratchet jej pomoże. Położyłam Fly na sobie i zmieniłam się w
samolot. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do bazy.
I znowu kolejne pytania i zagadki do
rozwiązania.