sobota, 20 września 2014

Rozdział XVI - Zdrada


Fałszywy przyjaciel może zranić bardziej niż największy wróg.

Zaczęłam otwierać oczy. Wszystko było zamazane. Spróbowałam wstać ale nie mogłam. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Było to laboratorium, w którym zobaczyłam Shockwava. Spróbowałam ponownie wstać, na próżno. Wtedy zdałam sobie sprawę że leżę na stole do tortur, że jestem do niego przypięta i że nie mam jak uciec. Nagle usłyszałam czyiś śmiech. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Laserwave. Śmiała się szyderczo i patrzała na mnie wrogim spojrzeniem.

-Proszę, proszę, wielka córka prima schwytana przez zwykłego decepticońskiego szpiega-Laserwave ponownie się zaśmiała. Zacisnęłam pięści ze złości.

-Jak mogłaś?! Ufałam ci! Wszyscy ufali!

-Zaufanie, przereklamowane uczucie.

-Od kiedy-zapytałam po krótkiej chwili.

-Od zawsze. Tak naprawdę od początku wojny dostarczałam Decepticonom cennych danych od Autobotów. Przekazywałam je kuzynowi, a on Megatronowi.

-Ty śmieciu. Dla mnie już nie istniejesz!

-Ty dla mnie nie istniejesz od początku naszej znajomości.

-Dlaczego tak mnie nienawidzisz?

-Jeszcze się pytasz?! Zawsze byłaś ode mnie lepsza. W walce, we wszystkim. Zawsze żyłam w twoim cieniu. Dlatego, bardzo ucieszyłam się gdy Decepticony kazały dostać się do waszej bazy i przyciągnąć cię tu.

-Czyli to wszystko, ta cała szopka, udawana walka, to wszystko było na pokaz?

-Arcee miała rację, jesteś bardzo domyślna. Wszyscy mieli o tobie rację. Każdy mi coś o tobie powiedział. Mówili że się rządzisz, że jesteś głupia i naiwna, że mają ciebie dość. Nawet twój ojciec twierdzi że przynosisz mu wstyd.

-Zamilcz! Nie wierzę ci!

-Lepiej uwierz, bo taka jest rzeczywistość-Laserwave na pewno nie mówiła prawdy. Chciałam jej powiedzieć coś wrednego ale w tym momencie do pomieszczenia wszedł Shockwave i Megatron.

-Wyjdź Laserwave, chcę porozmawiać z twoją przyjaciółką-zdrajczyni wyszła a Megatron podszedł do mnie-Znowu się spotykamy Blackstar.

-Niestety.

-Nie jesteś tu z mojej prośby, ale skoro tu jesteś to przydasz się na coś. Shockwave-Megatron zawołał Shockwava, a ten przyniósł ze sobą jakiś kabel.

-Czy wiesz co to jest-zapytał Shockwave

-Nie wiem, może lokówka?

-To łącze psycho kampowe. Pozwoli nam zajrzeć do twojego umysłu i dowiedzieć się paru potrzebnych informacji.

-Nie piszę się na to! Zabieraj ten kabel!

-Nie sądzę abyś miała jakiś wybór-to mówiąc Shockwave wpiął kabel do tyłu mojej głowy. W jednej chwili świat zawirował. Nie minęło pół minuty a straciłam przytomność.

Zaczęłam się budzić. Odczuwałam niewyobrażalny ból głowy. To się raczej rzadko zdarza robotowi. Nadal byłam zdezorientowana, ale usłyszałam rozmowę Shockwava z Megatronem.

-Mamy potrzebne informację-powiedział Shockwave.

-Doskonale. Za niedługo Autoboty będą już tylko wspomnieniem, a Cybertron będzie nasz. Bo jesteś pewien, że to zadziała?

-Całkowicie mój panie.

-W takim razie Greystar może zacząć walkę.

-Czy jesteś pewien że Autobot wygra?

-Oczywiście Shockwave. Greystar nie ma z nią żadnych szans-Megatron wyszedł, a do pomieszczenia weszły dwa cony. Uwolniły mnie, a potem zabrały ze sobą. Szliśmy dość długo. Po mniej więcej sześciu minutach cony wrzuciły mnie do jakiegoś pokoju. Wstałam z podłogi i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Byłam tam tylko ja i Greystar. Byłam pewna że chce walczyć. Na szczęście siły mi już wróciły.

-Teraz czeka cię śmierć Blackstar.

-Jakoś nie mam ochoty ginąć-Greystar zaatakowała. Zrobiłam unik. Ręka mojej przeciwniczki wbiła się w ścianę. Pośpiesznie wyciągnęła ją i atakowała dalej. Robiłam szybkie uniki, a gdy nadarzyła się okazja atakowałam. Wiedziałam, że osoba, która kieruje się zemstom jest nieskoncentrowana. Znałam skądś to. Greystar powoli traciła siły. Teraz muszę zaatakować. Uderzyłam ją prosto w twarz, a tak odbiła się od ściany. Później uderzyłam w podbródek. Kopnęłam w brzuch i podcięłam. Zdenerwowana Greystar uruchomiła swoje blastery i zaczęła do mnie strzelać. Jedynym wyjściem była ucieczka. Zaczęłam biegać unikając przy tym strzałów, ale w końcu musiałam zadać ostateczny cios. Uruchomiłam swe ostrze, zrobiłam wyskok do tyłu i odcięłam Greystar głowę. Głowa odleciała od tułowia, które zaraz potem upadło. Walka była skończona. Teraz musiałam tylko się stąd wydostać. Gdy do pomieszczenia weszły cony by mnie zabrać szybko zastrzeliłam je moimi blasterami i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Cony po drodze próbowały mnie zatrzymać, ale nawet nie zdążyły strzelić bo już były martwe. Już byłam tak blisko wyjścia gdy przede mną otworzył się most. Nie zdążyłam wyhamować i wpadłam do niego. Wylądowałam w celi na statku conów. W celi, bez wyjścia.

sobota, 13 września 2014

Rozdział XV - Misja zwiadowcza


A najbardziej boli wtedy gdy przyjaciel staje się wrogiem.

Mija tydzień od kąt Laserwave przybyła na ziemię. W tym czasie w bazie, bardzo zmieniła się atmosfera. Bumblebee bardzo spodobała się Laserwave i teraz ciągle z nią „rozmawia” i podrywa. Ostatnio, nawet wręczył jej drzewo. Wave jest bardzo sympatyczna i szybko zaprzyjaźniła się ze wszystkimi botami, ale najbardziej z bee. Ale cóż, trudno go nie lubić. Zmieniły się też stosunki między Wheiljackiem a Arcee. Na początku cee uważała że jackie jest porywczy i nieodpowiedzialny (w sumie to ma rację) oraz że będzie tylko sprawiał kłopoty. Jednak teraz bardzo się z nim zaprzyjaźniła. Często razem trenują i wybierają się na przejażdżki. Stali się naprawdę dobrymi przyjaciółmi.

Laserwave przybrała formę motoru Yamaha R1. Do bazy sprowadziliśmy jej statek, dzięki któremu zyskaliśmy parę przydatnych narzędzi oraz energon. Wszystko zaczęło się dobrze układać. Ojciec Fly często do nas wpadał. Tak szczerze to mu się nie dziwię. Jego córka spędza całe dnie z wielkimi robotami z kosmosu. Chyba każdy by się przejął. Do tego dowiedział się że jego córka ma nadprzyrodzone zdolności. Całe jego życie stanęło na głowie. Są też naprawdę wielkie plusy jego przybycia. Gdy upewni się że nie stanowimy zagrożenia dla ludzkości, to może nawet załatwi nam nietykalność wojska, a to by nam bardzo pomogło. Czasem energon jest w miejscach dostępnych dla ludzi. Nie możemy go wtedy wydobyć. Znajomość z ludźmi umożliwiła by nam to, bardzo pomogła. Zwłaszcza że teraz coraz trudniej o enrergon.

-Blackstar-zawołała mnie Laserwave-słyszałam że ostatnio ładnie załatwiłaś Megatrona. Podobno już się nie podniósł.

-Nie sądzę. Wychodził cało z dużo gorszych sytuacji.

-A może, byśmy to sprawdziły?

-Co-zapytałam z niedowierzaniem. Czy ona chce się wpakować do decetów? Wiem że ja sama już to kiedyś zrobiłam ale miałam plan. Nie sądzę aby Laserwave miała jakikolwiek plan.

-Podobno podstawiłaś conom nadajnik? Skoro znamy ich pozycję to możemy sprawdzić czy Megatron żyje.

-Co nam to da?

-Jeśli Megatron naprawdę nie żyje, to możemy zaatakować cony. Bez przywódcy są słabe.

-Ale co jeśli Megatron żyje.

-Wtedy go dobijemy-w sumie plan Laserwave był przekonujący. Tylko reszta botów nie mogła się o tym dowiedzieć. To będzie krótka misja zwiadowcza.

-Zgadzam się.

-W takim razie w drogę.

-Czekaj, musimy jakoś odwrócić uwagę botów.

-Pojechały po energon, a doktorek poszedł poćwiczyć. Mamy wolną drogę.

-Chyba od początku wiedziałaś że się zgodzę na tę misję-zapytałam retorycznie, a Laserwave przytaknęła.

Po chwili ruszyłyśmy w stronę mostu. Odnalazłam współrzędne statku conów i odpaliłam most. Razem z Laserwave wbiegłyśmy do mostu i znalazłyśmy się na statku Decepticonów. Miałyśmy szczęście bo w pobliżu akurat nie było żadnego decepta. Mogłyśmy działać. Przeszłyśmy do bloku medycznego i sprawdzałyśmy czy Megatron tam jest. Niestety tylko czasami trafiałyśmy jedynie na jakiegoś cona.

-Może sprawdzimy laboratoria-zasugerowałam Laserwave.

-Czemu nie, może nawet po drodze spotkamy Megatrona-Laserwave uśmiechnęła się, a potem ruszyłyśmy w stronę laboratorium. Nie zajęło nam to dużo czasu. Już po około dwóch minutach dotarłyśmy na miejsce. Zdziwiło mnie jedynie to, że po drodze nie spotkałyśmy żadnego cona. Wiem że zawsze pełno ich na korytarzach. Teraz, nie było żadnego.

-Chyba kogoś słyszę-wyszeptała Laserwave i wskazała na drzwi naprzeciwko niej. Podeszłam do nich, uruchomiłam blaster i otworzyłam je. Po drugiej stronie stał nie kto inny, tylko Shockwave. Wielki i masywny con stał przy komputerze i obliczał coś. Najpierw lekko obrócił jego czarno-fioletową głowę w naszą stronę, potem jego czerwone oko spotkało się z moimi. Poczułam dreszcz. Już miałam strzelić do robota, kiedy poczułam strzał w plecy. Był silny i bolesny. Upadłam na ziemię. Nie miałam sił by wstać. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

wtorek, 2 września 2014

Rozdział XIV - Więzy rodzinne


Nie sztuką jest przejść przez życie, gdy wszystko sprzyja, sztuką jest iść przed siebie i nie ugiąć się nawet jeśli ciągle jest pod wiatr…

Ludzie zaczęli zbliżać się do naszego położenia. Nie chcieliśmy wykonywać żadnych gwałtownych ruchów by ich nie przestraszyć. Teraz staliśmy nieruchomo i czekaliśmy, aż któryś z ludzi przemówi. Nie stało się to jednak. Wszyscy ludzie obecni na miejscu także stali nieruchomo i bali się nas. Wszyscy posiadali jakąś broń. Po chwili nadjechały jakieś wielkie maszyny z długimi działami, a z jednego z nich wyszedł pewien znany mi człowiek.

-Jestem Generał George Rodgers-to ojciec Fly! Nie mówiła mi że jej ojciec jest generałem-poddajcie się a darujemy wam życie.

-Nie chcemy z wami walczyć-zaczął rozmowę Optimus-tylko wam pomóc.

-Ach tak? To po co zniszczyliście ten budynek i całą tę okolicę?!

-Ale to nie my-spróbowałam nas usprawiedliwić-tylko nasi wrogowie.

-Więc sprowadziliście tu waszych wrogów-zapytał ze złością generał.

-To nie nasza wina, przysięgam-postanowiłam podejść do generała i powiedzieć mu że jego córka może mu wszystko wyjaśnić, ale nie zrobiłam nawet pełnego kroku, gdy jedna z maszyn wystrzeliła w moją stronę. Oberwałam w ramię. Myślałam że nie zrani mnie zbytnio, a jednak ręka została naderwana. Ból był nie wyobrażalny.

-Nie kazałem strzelać-wykrzyknął generał do żołnierzy. Optimus spróbował do mnie podejść i mi pomóc, ale kolejna z maszyn wystrzeliła. Optimus się zasłonił, ale nie potrzebnie. Nad nami pojawiła się wielka, energetyczna tarcza.

-Oni nie są naszymi wrogami-była to Fly. Wyszła zza rogu i dołączyła do nas-oni są moimi przyjaciółmi.

-Fly, odsuń się od nich-powiedział ojciec dziewczyny i zbliżył się do niej.

-Oni nic mi nie zrobią tato, tobie też nie. Oni mi pomogli. Choć ze mną, a ci pokarzę-Fly podała rękę swojemu ojcu, a ten niepewnie ją złapał-Daj nam odejść.

-Odwrót-rozkazał generał żołnierzom, a my weszliśmy do mostu, który otworzył nam Ratchet.

Gdy znaleźliśmy się w naszej bazie, Fly wszystko wytłumaczyła swojemu ojcu, a Ratchet zaczął naprawiać moją rękę.

-Ładna baza-zaczęła Laserwave-bardzo przytulna.

-Może i przytulna, ale pełno tu braku sprzętu-zażartowałam a Laserwave się zaśmiała.

-Widzę że powrót z martwych dobrze ci służy.

-Miałam małą przerwę w walce więc musiałam trochę poćwiczyć. Ale ty jak widzę jesteś w formie.

-Jak zawsze.

-Powiedz, jak tu trafiłaś?

-Dzięki wiadomości Prima. Przez jakieś dwa lata byłam w martwej strefie. Dopiero tydzień temu dostałam tę wiadomość. Postanowiłam więc od razu tu przylecieć. Po drodze spotkałam niestety bardzo wkurzonego cona, który opóźnił moje przybycie. Walczyłyśmy, ale gdy Greystar poczuła że jej brat nie żyje, odleciała. Ponownie spotkałyśmy się dopiero przy atmosferze ziemskiej. Resztę już znacie.

-To miałaś ciekawą podróż.

-Bardzo-wtedy Ratchet skończył pracę nad moją ręką.

-To może teraz Laserwave znajdzie sobie drugą formę-zapytał Ratchet.

-Świetny pomysł-przyznałam mu rację-zaraz pokaże ci jak.

-Nie musisz. Świetnie wiem jak to zrobić. Zapomniałaś kim jestem-no tak. Jeszcze przed wojną Laserwave była asystentką Schocwava. Musiała więc dobrze wiedzieć o naszych transformacjach. Jeszcze jedno, Laserwave była nie tylko asystentką Shockwava, ale i jego kuzynką.