piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział XIII - Nowy wróg, stary przyjaciel


Czasami osoba, szukająca zemsty jest najgroźniejszym przeciwnikiem.

Pi pi-usłyszałam odgłos nadajnika.

-Jesteś tam, Blackstar-zapytał Ratchet.

-Jestem doktorku, jestem. Coś się stało, że tak wcześnie dzwonisz?

-O tak-te słowa bardzo mnie zaniepokoiły.

-Mów, szybko.

-Niedawno wykryliśmy dwa statki zbliżające się do ziemi. Próbowaliśmy się z nimi skontaktować, ale na próżno.

-To cony?

-Tylko jeden z nich. Parę minut temu rozbiły się niedaleko twojego położenia. Udało nam się przechwycić obraz z kamery w tym miejscu i właśnie wtedy odkryliśmy że jeden ze statków należy do Autobota.

-Otwórz mi most to zaraz dołączę do reszty.

-Niestety mamy małe problemy z mostem ziemnym. Drużyna już jedzie ale ty będziesz tam szybciej. Statki rozbiły się naprawdę blisko ciebie.

-To dawaj dokładne współrzędne i jazda!

-Przesyłam-po chwili otrzymałam współrzędne od Ratcheta. Statki rzeczywiście rozbiły się bardzo blisko. Kiedy właśnie chciałam ruszać do garażu weszła Fly.

-Zawieziesz mnie do szkoły-zapytała.

-Nie mogę Fly, muszę gdzieś szybko pojechać.

-Co się stało?

-Później ci wytłumaczę. Teraz musz...

-Czego mi nie mówisz-przerwała mi Fly.

-Potem naprawdę ci wszystko wytłumaczę, ale teraz nie mam czasu-odpaliłam silnik i ruszyłam.

Nie minęły trzy minuty, a już dotarłam na miejsce.  Od razu zauważyłam wielki budynek z napisem "Szkoła publiczna w Jasper", oraz dwa statki, wbite w niego. Całą okolicę zniszczyło lądowanie robotów. Na ulicach nie było żadnego człowieka. Jednak nie zauważyłam też pasażerów pojazdów. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu jakichkolwiek robotów, ale na próżno. Nie wykrywałam też ich sygnatury energii. Gdzie więc się podziały te roboty?

Po paru minutach poszukiwań na miejsce dotarły Autoboty.

-Gdzie są pasażerowie-zapytała Arcee.

-Nie znalazłam ich. Gdy tu dotarłam, statki były puste. Nie wykrywam też ich sygnatury energii.

-Nie mamy tu więc co robić-powiedział z lekkim niezadowoleniem Wheiljack.

-Nie do końca-tu Optimus wskazał na budynek szkoły-tam mogą być ludzie.

-Optimusie, inni ludzie im pomogą. Wiesz dobrze że oni nie powinni o nas wiedzieć-powiedziała Arcee.

-Inni ludzie boją się tu przyjechać. Zanim tu dotrą, ci w budynku zginą.

-Optimus ma rację-dołączyłam się do dyskusji-jeśli im nie pomożemy, to oni zginą-wszyscy spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo.

-Arcee, Wheiljack, Bumbelbee, spróbujcie wyciągnąć ludzi przez okna na drugim i trzecim piętrze-rozkazał Optimus-Blackstar, ty wyciągnij ludzi z pierwszego piętra. Ja sprawdzę czy za szkołą nikogo nie ma-gdy Optimus skończył, wszyscy wzięliśmy się do pracy. Zaczęliśmy wyrywać okna i drzwi ze ścian budynku. Na szczęście było jeszcze bardzo wcześnie i w szkole byli głównie nauczyciele i pracownicy szkoły.

Gdy wyciągnęliśmy już wszystkich, zaczęłam wykrywać sygnaturę, najpierw Autobota, potem Decepticona.

-Uważaj Blackstar-wykrzyknął jackie, ale za późno bo niespodziewanie dostałam prosto w twarz. Uderzenie było tak silne, że odleciałam chyba na parę metrów. Gdy się podniosłam zobaczyłam postać kierującą się w moją stronę. Spodziewałam się jakiegoś wielkiego i masywnego cona, podczas gdy napastnikiem okazałą się być fembotka. Nie znałam jej. Była szaro-czarna, ze skrzydłami. Jednak największą uwagę poświęciłam jej oczom. Były bardzo niebywałe. Jedno z nich było czerwone, a drugie żółte. Decepicony mają zwykle całe czerwone oczy, nigdy żółte. Widać było że ta fembotka była inna niż wszyscy.

-Kim jesteś-zapytałam.

-Nazywam się Greystar. Przebyłam bardzo dużo lat świetlnych by odnaleźć zabójcę mojego brata.

-A kim jest twój brat?

-Powinnaś o tym dobrze wiedzieć, córko Prima-spojrzałam pytająco na Greystar-to on powinien przewodzić Decepticonom.

-Ale kto-wykrzyczałam. Miałam już serdecznie dość jej gadaniny.

-Starscream, ten którego zabiłaś! A teraz ja zabiję ciebie-Greystar rzuciła się na mnie ale była strasznie przewidywalna. Zrobiłam unik, a ona wpadła na jakiś budynek. Już chciała ponowić atak, kiedy ktoś uderzył ją w bok twarzy, a ona odleciała parę metrów dalej. Tym kimś była osoba, którą dobrze znałam. Była czarna, z szarymi i niebieskimi wstawkami, oraz specjalnymi „goglami”. Miała również bardzo ciekawą broń-laserowe ostrza. Poznałam ją jeszcze jako mały bocik, a nazywała się, Laserwave.

-Zły pomysł Greystar. Nie wolno atakować córki Prima-powiedziała Laserwave.

-Nie będziesz mi mówić co mogę, a co nie Laserwave.

-Odejdź stąd-powiedziała stanowczo Laserwave. Greystar już chciała zaatakować, kiedy nad nami pojawił się statek Decepticonów.

-To na razie ofermy-Greystar odpaliła silniki i poleciała na statek Decepticonów, który zaraz potem odleciał. Potem reszta botów do nas dołączyła. Z całej drużyny Prima tylko ja i Optimus znaliśmy Laserwave, więc musiałam dużo o niej opowiadać. Zanim jednak zaczęła się rozmowa, Ratchet otworzył nam most ziemny. Nie wiedzieliśmy dlaczego właśnie teraz. Potem zrozumieliśmy, że ludzkie wojsko się nami zainteresowało.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział XII - Magiczne zdolności


Czasem, najlepiej pogodzić się z prawdą i iść dalej.

Powoli lądowałam przed bazą z małą Fly. Dziewczyna nadal się nie budziła. Szybko ruszyłam prosto do Ratcheta. Gdy dotarłam do głównego pomieszczania cała drużyna spojrzała na mnie pytająco. Szybko wyjaśniłam im wszystko i położyłam Fly na dużym łóżku operacyjnym, znajdującym się w pomieszczeniu obok. Tam Ratchet dokonywał różnych zabiegów i eksperymentów.

-Myślisz że mogę jej pomóc-zapytał Ratchet-to przecież człowiek.

-Ale chyba możesz spróbować?

-Dlaczego nie zaniosłaś jej do szpitala?

-Niby jak? Zostawiłabym ją pod drzwiami? Nikt by nie wiedział co jej się stało, a ja nie mogłabym im tego wyjaśnić.

-Ale ja nie wiem ja jej pomóc!

-Chociaż spróbuj-Ratchet wreszcie się poddał, ale kiedy już miał zacząć zajmować się Fly, ta niespodziewanie się obudziła

-Nic ci nie jest Fly-zapytałam-wszystko dobrze?

-To nic. Po prostu zemdlałam.

-Co to było? Jak ty to wtedy zrobiłaś?

-Nie wiem, naprawdę. Pierwszy raz mi się coś takiego przytrafiło.

-Może ona nie jest stąd-wtrącił się Ratchet-z tej planety.

-To niemożliwe-zaprzeczyła nastolatka-moi rodzice są ludźmi, ja też!

-Spokojnie mała, nikt jeszcze nie twierdzi że nie jesteś człowiekiem-uspokoiłam dziewczynę-może to po prostu magia.

-Proszę cię, Blackstar. Magia nie istnieje-zaprzeczył Ratchet.

-Może w naszym świecie nie, ale na ziemi? Nie znamy całkiem tej planety. Może Fly jest czarodziejką. To wyjaśniałoby jej zdolności.

-Niestety, ale Ratchet ma chyba rację-powiedziała Fly-na ziemi nie ma czegoś takiego jak magia.

-Fly, a czy ludzie nie myślą że jesteście sami we wszechświecie-zapytałam-przecież my dla was nie istniejemy, tak samo jak magia.

-Ale skoro wy istniejecie, to magia też może-Fly zamknęła na chwilę oczy-czyli jestem czarodziejką?

-Niewykluczone-powiedział Ratchet-jak znam życie, to wkrótce się tego dowiemy-Fly uśmiechnęła się pierwszy raz od ostatniego wydarzenia. Po chwili jednak uśmiech znów zniknął z jej twarzy.

-Czy coś nie tak-zapytałam.

-Nic tylko-Fly ucichła na chwilę-możemy porozmawiać na osobności Blackstar?

-Jasne-i ruszyłyśmy w stronę Sali treningowej.

Gdy upewniłyśmy się że nikt nie poszedł za nami zaczęłyśmy rozmowę.

-Ja nie wiem czy jestem czarodziejką.

-Ja też nie, ale to jak na razie chyba najprawdopodobniejsze wyjaśnienie.

-Pamiętasz jak opowiadałam ci o Raven-przytaknęłam-właśnie ona ma takie moce. Takie jak ja.

-Co chcesz przez to powiedzieć?

-Może rzeczywiście nie jestem z tej planety? Może moja moc polega na kopiowaniu zdolności innych.

-Ale sama mówiłaś że Raven to fikcja.

-Może mojej mocy wystarczy moja świadomość?

-Może, ale tego nie wiemy.

-Możemy to sprawdzić-Fly wzięła głęboki wdech, zamknęła oczy i uniosła rękę. Po chwili otworzyła oczy, które tym razem zaświeciły się na kolor niebieski. Przez moment nic się nie działo. Po chwili jednak ręka Fly zmieniła się w miecz, a potem znów przybrała normalną formę.

-Widzisz-zaczęła Fly-teraz skopiowałam twoje zdolności-dziewczyna przeczesała ręką włosy i usiadła na podłodze. Parę łez wypłynęło z jej oczu.

-Nie płacz-próbowałam ją pocieszyć-wszystko będzie dobrze.

-Kim jestem?

-Dowiem się. Obiecuję ci to-usiadłam koło Fly, a ona przytuliła się do mojej dłoni i zaczęła płakać jeszcze bardziej.

Po paru minutach, Fly wreszcie otarła łzy i wstała z podłogi.

-Chcę wam pomóc.

-Co-zapytałam zdziwiona.

-Widzisz ile potrafię. Mogłabym walczyć z conami, razem z wami.

-O nie, to zbyt niebezpieczne.

-A zobacz, sama pokonałam ich wtedy.

-Nie panowałaś nad tamtą mocą a potem straciłaś przytomność. Nie pozwolę ci się tak narażać.

-Bo wtedy nie byłam przygotowana. Nad mocą Raven panują emocje. Ona musi długo medytować by mieć pełną kontrolę. Jeśli i ja tak zrobię, będę mogła wam pomóc.

-Sama nie wiem…

-Proszę cię.

-Zobaczymy jak będzie ci szło opanowanie tej mocy.

-Dziękuję ci! Tak bardzo ci dziękuję-nastolatka przytuliła się mocno do mojej nogi-od jutra będę ćwiczyć i zobaczysz że mi się uda.

-Już dobrze, dobrze. Teraz muszę cię odwieźć do domu.

-No właśnie, dom! Tata będzie wściekły.

-No to chodź już szybko-zmieniłam się w motor, a Fly od razu na mnie wsiadła.

Po paru minutach jazdy, dotarłyśmy do domu Fly. Znajdował się od na końcu miasteczka. Był nie durzy, ale zadbany. Pomalowany na niebiesko, dwupiętrowy. Podczas gdy Fly schodziła drzwi do jej domu otworzyły się. Wyszedł z nich wysoki, starszy mężczyzna. Miał brązowe włosy, oraz wąsik. Podszedł do dziewczyny i zaczął ją pouczać.

-Wiem że jest Halloween, ale dziesiąta w nocy to chyba przesada!

-Tato, mam szesnaście lat! Nie możesz mi…

-I jeszcze na motorze-przerwał nastolatce ojciec-ile razy o tym rozmawialiśmy?

-Tato!

-Pożyczył ci go ktoś czy ukradłaś?

-Dostałam, od przyjaciółki.

-Jutro masz go oddać.

-Nie zmienisz zdania-Fly popatrzała błagalnie na ojca.

-Zobaczymy. Na razie wstaw go do garażu.

-Dobrze tato-na twarzy dziewczyny pojawił się malutki uśmieszek. Fly otworzyła drzwi do garażu i wprowadziła mnie tam-będziesz tu musiała zostać na noc.

-Nawet przytulnie. Miłej nocy mała.

-Dobranoc Blackstar-i dziewczyna zaczęła iść w stronę drzwi. Teraz zostałam sama w jej garażu. Cieszyłam się że nic jej nie jest, ale z drugiej strony trochę martwiłam. Nie sądzę aby Optimus pozwolił jej walczyć razem z nami. A ona, też raczej nie odpuści.