Czasem, najlepiej pogodzić się z prawdą i
iść dalej.
Powoli lądowałam przed bazą z małą Fly. Dziewczyna nadal się nie budziła. Szybko ruszyłam prosto do Ratcheta. Gdy dotarłam do głównego pomieszczania cała drużyna spojrzała na mnie pytająco. Szybko wyjaśniłam im wszystko i położyłam Fly na dużym łóżku operacyjnym, znajdującym się w pomieszczeniu obok. Tam Ratchet dokonywał różnych zabiegów i eksperymentów.
-Myślisz że mogę jej pomóc-zapytał Ratchet-to
przecież człowiek.
-Ale chyba możesz spróbować?
-Dlaczego nie zaniosłaś jej do szpitala?
-Niby jak? Zostawiłabym ją pod drzwiami?
Nikt by nie wiedział co jej się stało, a ja nie mogłabym im tego wyjaśnić.
-Ale ja nie wiem ja jej pomóc!
-Chociaż spróbuj-Ratchet wreszcie się
poddał, ale kiedy już miał zacząć zajmować się Fly, ta niespodziewanie się
obudziła
-Nic ci nie jest Fly-zapytałam-wszystko
dobrze?
-To nic. Po prostu zemdlałam.
-Co to było? Jak ty to wtedy zrobiłaś?
-Nie wiem, naprawdę. Pierwszy raz mi się
coś takiego przytrafiło.
-Może ona nie jest stąd-wtrącił się
Ratchet-z tej planety.
-To niemożliwe-zaprzeczyła nastolatka-moi
rodzice są ludźmi, ja też!
-Spokojnie mała, nikt jeszcze nie
twierdzi że nie jesteś człowiekiem-uspokoiłam dziewczynę-może to po prostu
magia.
-Proszę cię, Blackstar. Magia nie
istnieje-zaprzeczył Ratchet.
-Może w naszym świecie nie, ale na ziemi?
Nie znamy całkiem tej planety. Może Fly jest czarodziejką. To wyjaśniałoby jej
zdolności.
-Niestety, ale Ratchet ma chyba
rację-powiedziała Fly-na ziemi nie ma czegoś takiego jak magia.
-Fly, a czy ludzie nie myślą że jesteście
sami we wszechświecie-zapytałam-przecież my dla was nie istniejemy, tak samo
jak magia.
-Ale skoro wy istniejecie, to magia też
może-Fly zamknęła na chwilę oczy-czyli jestem czarodziejką?
-Niewykluczone-powiedział Ratchet-jak
znam życie, to wkrótce się tego dowiemy-Fly uśmiechnęła się pierwszy raz od
ostatniego wydarzenia. Po chwili jednak uśmiech znów zniknął z jej twarzy.
-Czy coś nie tak-zapytałam.
-Nic tylko-Fly ucichła na chwilę-możemy
porozmawiać na osobności Blackstar?
-Jasne-i ruszyłyśmy w stronę Sali
treningowej.
Gdy upewniłyśmy się że nikt nie poszedł
za nami zaczęłyśmy rozmowę.
-Ja nie wiem czy jestem czarodziejką.
-Ja też nie, ale to jak na razie chyba
najprawdopodobniejsze wyjaśnienie.
-Pamiętasz jak opowiadałam ci o
Raven-przytaknęłam-właśnie ona ma takie moce. Takie jak ja.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Może rzeczywiście nie jestem z tej
planety? Może moja moc polega na kopiowaniu zdolności innych.
-Ale sama mówiłaś że Raven to fikcja.
-Może mojej mocy wystarczy moja
świadomość?
-Może, ale tego nie wiemy.
-Możemy to sprawdzić-Fly wzięła głęboki
wdech, zamknęła oczy i uniosła rękę. Po chwili otworzyła oczy, które tym razem
zaświeciły się na kolor niebieski. Przez moment nic się nie działo. Po chwili
jednak ręka Fly zmieniła się w miecz, a potem znów przybrała normalną formę.
-Widzisz-zaczęła Fly-teraz skopiowałam
twoje zdolności-dziewczyna przeczesała ręką włosy i usiadła na podłodze. Parę
łez wypłynęło z jej oczu.
-Nie płacz-próbowałam ją
pocieszyć-wszystko będzie dobrze.
-Kim jestem?
-Dowiem się. Obiecuję ci to-usiadłam koło
Fly, a ona przytuliła się do mojej dłoni i zaczęła płakać jeszcze bardziej.
Po paru minutach, Fly wreszcie otarła łzy
i wstała z podłogi.
-Chcę wam pomóc.
-Co-zapytałam zdziwiona.
-Widzisz ile potrafię. Mogłabym walczyć z
conami, razem z wami.
-O nie, to zbyt niebezpieczne.
-A zobacz, sama pokonałam ich wtedy.
-Nie panowałaś nad tamtą mocą a potem
straciłaś przytomność. Nie pozwolę ci się tak narażać.
-Bo wtedy nie byłam przygotowana. Nad
mocą Raven panują emocje. Ona musi długo medytować by mieć pełną kontrolę.
Jeśli i ja tak zrobię, będę mogła wam pomóc.
-Sama nie wiem…
-Proszę cię.
-Zobaczymy jak będzie ci szło opanowanie
tej mocy.
-Dziękuję ci! Tak bardzo ci
dziękuję-nastolatka przytuliła się mocno do mojej nogi-od jutra będę ćwiczyć i
zobaczysz że mi się uda.
-Już dobrze, dobrze. Teraz muszę cię
odwieźć do domu.
-No właśnie, dom! Tata będzie wściekły.
-No to chodź już szybko-zmieniłam się w
motor, a Fly od razu na mnie wsiadła.
Po paru minutach jazdy, dotarłyśmy do
domu Fly. Znajdował się od na końcu miasteczka. Był nie durzy, ale zadbany.
Pomalowany na niebiesko, dwupiętrowy. Podczas gdy Fly schodziła drzwi do jej
domu otworzyły się. Wyszedł z nich wysoki, starszy mężczyzna. Miał brązowe
włosy, oraz wąsik. Podszedł do dziewczyny i zaczął ją pouczać.
-Wiem że jest Halloween, ale dziesiąta w
nocy to chyba przesada!
-Tato, mam szesnaście lat! Nie możesz mi…
-I jeszcze na motorze-przerwał nastolatce
ojciec-ile razy o tym rozmawialiśmy?
-Tato!
-Pożyczył ci go ktoś czy ukradłaś?
-Dostałam, od przyjaciółki.
-Jutro masz go oddać.
-Nie zmienisz zdania-Fly popatrzała
błagalnie na ojca.
-Zobaczymy. Na razie wstaw go do garażu.
-Dobrze tato-na twarzy dziewczyny pojawił
się malutki uśmieszek. Fly otworzyła drzwi do garażu i wprowadziła mnie tam-będziesz
tu musiała zostać na noc.
-Nawet przytulnie. Miłej nocy mała.
-Dobranoc Blackstar-i dziewczyna zaczęła
iść w stronę drzwi. Teraz zostałam sama w jej garażu. Cieszyłam się że nic jej
nie jest, ale z drugiej strony trochę martwiłam. Nie sądzę aby Optimus pozwolił
jej walczyć razem z nami. A ona, też raczej nie odpuści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz