Nie sztuką
jest przejść przez życie, gdy wszystko sprzyja, sztuką jest iść przed siebie i
nie ugiąć się nawet jeśli ciągle jest pod wiatr…
Ludzie
zaczęli zbliżać się do naszego położenia. Nie chcieliśmy wykonywać żadnych
gwałtownych ruchów by ich nie przestraszyć. Teraz staliśmy nieruchomo i
czekaliśmy, aż któryś z ludzi przemówi. Nie stało się to jednak. Wszyscy ludzie
obecni na miejscu także stali nieruchomo i bali się nas. Wszyscy posiadali
jakąś broń. Po chwili nadjechały jakieś wielkie maszyny z długimi działami, a z
jednego z nich wyszedł pewien znany mi człowiek.
-Jestem
Generał George Rodgers-to ojciec Fly! Nie mówiła mi że jej ojciec jest
generałem-poddajcie się a darujemy wam życie.
-Nie chcemy
z wami walczyć-zaczął rozmowę Optimus-tylko wam pomóc.
-Ach tak?
To po co zniszczyliście ten budynek i całą tę okolicę?!
-Ale to nie
my-spróbowałam nas usprawiedliwić-tylko nasi wrogowie.
-Więc
sprowadziliście tu waszych wrogów-zapytał ze złością generał.
-To nie
nasza wina, przysięgam-postanowiłam podejść do generała i powiedzieć mu że jego
córka może mu wszystko wyjaśnić, ale nie zrobiłam nawet pełnego kroku, gdy
jedna z maszyn wystrzeliła w moją stronę. Oberwałam w ramię. Myślałam że nie
zrani mnie zbytnio, a jednak ręka została naderwana. Ból był nie wyobrażalny.
-Nie
kazałem strzelać-wykrzyknął generał do żołnierzy. Optimus spróbował do mnie
podejść i mi pomóc, ale kolejna z maszyn wystrzeliła. Optimus się zasłonił, ale
nie potrzebnie. Nad nami pojawiła się wielka, energetyczna tarcza.
-Oni nie są
naszymi wrogami-była to Fly. Wyszła zza rogu i dołączyła do nas-oni są moimi
przyjaciółmi.
-Fly, odsuń
się od nich-powiedział ojciec dziewczyny i zbliżył się do niej.
-Oni nic mi
nie zrobią tato, tobie też nie. Oni mi pomogli. Choć ze mną, a ci pokarzę-Fly
podała rękę swojemu ojcu, a ten niepewnie ją złapał-Daj nam odejść.
-Odwrót-rozkazał
generał żołnierzom, a my weszliśmy do mostu, który otworzył nam Ratchet.
Gdy
znaleźliśmy się w naszej bazie, Fly wszystko wytłumaczyła swojemu ojcu, a Ratchet
zaczął naprawiać moją rękę.
-Ładna
baza-zaczęła Laserwave-bardzo przytulna.
-Może i
przytulna, ale pełno tu braku sprzętu-zażartowałam a Laserwave się zaśmiała.
-Widzę że
powrót z martwych dobrze ci służy.
-Miałam małą
przerwę w walce więc musiałam trochę poćwiczyć. Ale ty jak widzę jesteś w
formie.
-Jak zawsze.
-Powiedz,
jak tu trafiłaś?
-Dzięki
wiadomości Prima. Przez jakieś dwa lata byłam w martwej strefie. Dopiero
tydzień temu dostałam tę wiadomość. Postanowiłam więc od razu tu przylecieć. Po
drodze spotkałam niestety bardzo wkurzonego cona, który opóźnił moje przybycie.
Walczyłyśmy, ale gdy Greystar poczuła że jej brat nie żyje, odleciała. Ponownie
spotkałyśmy się dopiero przy atmosferze ziemskiej. Resztę już znacie.
-To miałaś
ciekawą podróż.
-Bardzo-wtedy
Ratchet skończył pracę nad moją ręką.
-To może
teraz Laserwave znajdzie sobie drugą formę-zapytał Ratchet.
-Świetny
pomysł-przyznałam mu rację-zaraz pokaże ci jak.
-Nie musisz.
Świetnie wiem jak to zrobić. Zapomniałaś kim jestem-no tak. Jeszcze przed wojną
Laserwave była asystentką Schocwava. Musiała więc dobrze wiedzieć o naszych
transformacjach. Jeszcze jedno, Laserwave była nie tylko asystentką Shockwava,
ale i jego kuzynką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz