piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział X - Kolejne poświęcenie

I znów nie jest tak jak być powinno…

 

Nastał ranek. Zaczęłam powoli otwierać oczy. Miałam nadzieję że to wszystko okaże się tylko sennym koszmarem, ale niestety. Nadal jestem na statku Decepticonów. Nadal mam na sobie znak Decepticonów. Nadal jestem Decepticonem.

Wstałam z łóżka i zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Postanowiłam rozejrzeć się jeszcze trochę po statku. Dopiero teraz zauważyłam że pomieszczenie obok mojego pokoju nie ma drzwi, a ono całe jest zniszczone. To pewnie tutaj Wheiljack podłożył ładunki.

Parę pomieszczeń dalej znajdowała się „zbrojownia” pełna wszelkiego rodzaju broni. Durzą część pomieszczenia zajmowała półka z ładunkami wybuchowymi. Wheiljack nie pomyślał gdzie zakładał ładunki. Zniszczył jedynie jakiś zwykły pokój. Ja postanowiłam jednak trochę nad tym pomyśleć. Wzięłam kilka bomb i schowałam za plecami. Muszę podłożyć je na mostku. Wtedy może będę mogła zniszczyć nagrania z nadajnika, a przy okazji uniemożliwić conom kierowanie swoim statkiem. Zanim jednak odpalę ładunki, muszę dowiedzieć się czy Megatron jest naprawdę moim ojcem. Muszę po prostu porozmawiać z Optimusem. On nie umie kłamać.

Kiedy znalazłam się na mostku zobaczyłam jedynie parę śpiących conów. Musiało być więc jeszcze bardzo wcześnie. Skorzystałam więc z okazji i zaczęłam podkładać ładunki.

Akurat gdy skończyłam na mostek wszedł Megatron.

-Witaj Blackstar.

-Witaj mój Lordzie. Czy masz już dla mnie jakieś zadanie?

-Owszem-Megatron podszedł do głównego komputera-masz dopilnować transportu energonu w tym miejscu - wskazał na jakieś miejsce na mapie ziemi podpisane Antarktyka-masz natychmiast tam się udać. Soundwave wyśle cię tam mostem kosmicznym - właśnie w tamtej chwili na mostek wszedł Soundwave i otworzył mi most.

-Nie zawiodę cię mój panie.

-Na pewno nie zawiedziesz-powiedział Megatron a ja skierowałam się w stronę mostu.

Gdy dotarłam na drugą stronę poczułam zimno, które źle wpływa na zdrowie robota. Zobaczyłam jedynie energon, Decepticony i lodowce. Stanowczym krokiem podeszłam do conów.

-Pośpieszcie się z tym załadunkiem. Lord Megatron żąda raportu-wtedy jeden z deceptów, którego nie znałam podszedł do mnie i powiedział:

-Prawie skończyliśmy zostało tylk…-wtedy rozległy się strzały, a zza lodowca wybiegł Optimus i Autoboty. Wszystkie Decepticony zaczęły do nich strzelać, a jeden chyba wezwał posiłki. Moim obowiązkiem jako że jestem komandorem jest zaatakowanie Prima. Tak też uczyniłam. Zaczęłam biec w stronę Optimusa. Gdy dzieliły nas centymetry wyciągnęłam swe ostrze i zaatakowałam. Optimus odbił atak.

-Co ty sobie myślałaś Blackstar-wykrzyknął

-Nie miałam wyboru!

-Zawsze jest.

-Muszę ci zadać pytanie Optimusie-schowałam swe miecze i podeszłam do Prima-Czy jesteś moim prawdziwym ojcem-Optimus chwycił mnie lekko za ramiona i odpowiedział patrząc mi prosto w oczy.

-Tak-poczułam ulgę. Wyczekiwaną ulgę. Niestety niespodziewanie nadleciał Megatron.

-Wybacz Megatronie-wykrzyknęłam-ale z kłamcami się nie zadaję.

-Mamy umowę Blackstar!

-Już nie obowiązuje.

-Jak chcesz. Soundwave-gdy tylko Megatron zawołał Soundwava poczułam że upadam. Nie mogłam się ruszyć. Optimus chciał mnie złapać ale Megatron go zaatakował. Dopiero wtedy zobaczyłam że staliśmy nad przepaścią a teraz ja zaczęłam w nią spadać. Nic nie mogłam zrobić. W ostatniej chwili ktoś złapał mnie za rękę.

-Trzymam cię-był to Clifjumper. Zaczął mnie wciągać na górę. Gdy już prawie byłam na podłożu, zobaczyłam że clifa przedziurawił miecz Megatrona.

-Nieeeeeeee-łzy zaczęły płynąć bez opanowania. Teraz razem z Clifjumperem zaczęłam spadać w otchłań, a przynajmniej tak myślałam. Okazało się że Megatron złapał mnie za ramiona i postawił na ziemi.

-Elektrodźwięki były nie tylko zagłuszaczem, ale też mogły na krótką chwilę sparaliżować robota-już myślałam że Megatron zabije mnie z zimną krwią, kiedy poczułam że siły mi wracają.

-To za, Clifjumpera-krzyknęłam i wbiłam Megatronowi miecz w prawą część brzucha. Ten zaczął się cofać i stopniowo klękać-mam też coś dla twojego statku-wyciągnęłam detonator i uruchomiłam go.

-Ty, nie możesz mnie pokonać!

-Założymy się-wtedy Megatron zmienił się w samolot i odleciał, a ja uklękła nad przepaścią i jeszcze więcej łez zaczęło wypływać z moich oczu.

-Wybacz mi clif. Wybacz-reszta botów zaczęła schodzić się wokół mnie. Miałam wrażenie, że wszyscy są na mnie źli, a zwłaszcza Arcee.

Po chwili ciszy Optimus wezwał most i wszyscy wróciliśmy do bazy.

W bazie nadajnik został usunięty, a część botów poszła poszukać ciała Clifjumpera. Wrócili po paru godzinach i oznajmili że clif wpadł do wody i go nie znaleźli. Ja cały czas spędziłam sama rozmyślając. Boty próbowały mnie pocieszać, ale na próżno. Do czasu aż przyszły Arcee i

Fly.

-Jak się trzymasz-zapytała Arcee

-Będzie dobrze, a ty?

-Staram się o tym nie myśleć-Arcee nie wyglądała na bardzo smutną - widzisz, ktoś kiedyś mi powiedział, że o stracie przyjaciela należy szybko zapomnieć i pogodzić się z tym. Radze ci też go posłuchać i zapomnieć-Arcee odeszła, a ja zostałam tam z małą Fly.

-Powinnaś zrobić jak mówi Arcee-powiedziała Fly

-To nie takie proste. On zginął przeze mnie-Fly przez chwilę nic nie mówiła. Potem wyciągnęła telefon i pokazała mi zdjęcie jakiejś kobiety, bardzo podobnej do niej.

-To moja mama.

-Jesteś do niej bardzo podobna.

-Raczej byłam-spojrzałam pytająco na Fly-gdy miałam dwanaście lat, chodziłam na gimnastykę. Mama codziennie zawoziła mnie na treningi. Raz byłyśmy spóźnione i chciałam żeby jechała szybciej. Skończyło się wypadkiem, przez który moja mama zginęła. Długo się obwiniałam, ale potem zrozumiałam że to nie wróci jej życia. Pogodziłam się z tym. I wiesz co-Fly spojrzała na mnie-ona zawsze będzie w moim sercu. Tak, jak Clifjumper w twoim-właśnie po tych słowach poczułam, że dobro i przyjaźń, jeszcze istnieją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz