Fałszywy
przyjaciel może zranić bardziej niż największy wróg.
Zaczęłam
otwierać oczy. Wszystko było zamazane. Spróbowałam wstać ale nie mogłam.
Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Było to
laboratorium, w którym zobaczyłam Shockwava. Spróbowałam ponownie wstać, na
próżno. Wtedy zdałam sobie sprawę że leżę na stole do tortur, że jestem do
niego przypięta i że nie mam jak uciec. Nagle usłyszałam czyiś śmiech.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Laserwave. Śmiała się szyderczo i patrzała na
mnie wrogim spojrzeniem.
-Proszę,
proszę, wielka córka prima schwytana przez zwykłego decepticońskiego
szpiega-Laserwave ponownie się zaśmiała. Zacisnęłam pięści ze złości.
-Jak
mogłaś?! Ufałam ci! Wszyscy ufali!
-Zaufanie,
przereklamowane uczucie.
-Od
kiedy-zapytałam po krótkiej chwili.
-Od zawsze.
Tak naprawdę od początku wojny dostarczałam Decepticonom cennych danych od
Autobotów. Przekazywałam je kuzynowi, a on Megatronowi.
-Ty śmieciu.
Dla mnie już nie istniejesz!
-Ty dla mnie
nie istniejesz od początku naszej znajomości.
-Dlaczego
tak mnie nienawidzisz?
-Jeszcze się
pytasz?! Zawsze byłaś ode mnie lepsza. W walce, we wszystkim. Zawsze żyłam w
twoim cieniu. Dlatego, bardzo ucieszyłam się gdy Decepticony kazały dostać się
do waszej bazy i przyciągnąć cię tu.
-Czyli to
wszystko, ta cała szopka, udawana walka, to wszystko było na pokaz?
-Arcee miała
rację, jesteś bardzo domyślna. Wszyscy mieli o tobie rację. Każdy mi coś o
tobie powiedział. Mówili że się rządzisz, że jesteś głupia i naiwna, że mają
ciebie dość. Nawet twój ojciec twierdzi że przynosisz mu wstyd.
-Zamilcz!
Nie wierzę ci!
-Lepiej
uwierz, bo taka jest rzeczywistość-Laserwave na pewno nie mówiła prawdy.
Chciałam jej powiedzieć coś wrednego ale w tym momencie do pomieszczenia wszedł
Shockwave i Megatron.
-Wyjdź
Laserwave, chcę porozmawiać z twoją przyjaciółką-zdrajczyni wyszła a Megatron
podszedł do mnie-Znowu się spotykamy Blackstar.
-Niestety.
-Nie jesteś
tu z mojej prośby, ale skoro tu jesteś to przydasz się na coś. Shockwave-Megatron
zawołał Shockwava, a ten przyniósł ze sobą jakiś kabel.
-Czy wiesz
co to jest-zapytał Shockwave
-Nie wiem,
może lokówka?
-To łącze
psycho kampowe. Pozwoli nam zajrzeć do twojego umysłu i dowiedzieć się paru
potrzebnych informacji.
-Nie piszę
się na to! Zabieraj ten kabel!
-Nie sądzę
abyś miała jakiś wybór-to mówiąc Shockwave wpiął kabel do tyłu mojej głowy. W
jednej chwili świat zawirował. Nie minęło pół minuty a straciłam przytomność.
Zaczęłam się
budzić. Odczuwałam niewyobrażalny ból głowy. To się raczej rzadko zdarza
robotowi. Nadal byłam zdezorientowana, ale usłyszałam rozmowę Shockwava z
Megatronem.
-Mamy
potrzebne informację-powiedział Shockwave.
-Doskonale.
Za niedługo Autoboty będą już tylko wspomnieniem, a Cybertron będzie nasz. Bo
jesteś pewien, że to zadziała?
-Całkowicie
mój panie.
-W takim
razie Greystar może zacząć walkę.
-Czy jesteś
pewien że Autobot wygra?
-Oczywiście Shockwave.
Greystar nie ma z nią żadnych szans-Megatron wyszedł, a do pomieszczenia weszły
dwa cony. Uwolniły mnie, a potem zabrały ze sobą. Szliśmy dość długo. Po mniej
więcej sześciu minutach cony wrzuciły mnie do jakiegoś pokoju. Wstałam z
podłogi i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Byłam tam tylko ja i
Greystar. Byłam pewna że chce walczyć. Na szczęście siły mi już wróciły.
-Teraz czeka
cię śmierć Blackstar.
-Jakoś nie
mam ochoty ginąć-Greystar zaatakowała. Zrobiłam unik. Ręka mojej przeciwniczki
wbiła się w ścianę. Pośpiesznie wyciągnęła ją i atakowała dalej. Robiłam
szybkie uniki, a gdy nadarzyła się okazja atakowałam. Wiedziałam, że osoba,
która kieruje się zemstom jest nieskoncentrowana. Znałam skądś to. Greystar
powoli traciła siły. Teraz muszę zaatakować. Uderzyłam ją prosto w twarz, a tak
odbiła się od ściany. Później uderzyłam w podbródek. Kopnęłam w brzuch i
podcięłam. Zdenerwowana Greystar uruchomiła swoje blastery i zaczęła do mnie
strzelać. Jedynym wyjściem była ucieczka. Zaczęłam biegać unikając przy tym
strzałów, ale w końcu musiałam zadać ostateczny cios. Uruchomiłam swe ostrze,
zrobiłam wyskok do tyłu i odcięłam Greystar głowę. Głowa odleciała od tułowia,
które zaraz potem upadło. Walka była skończona. Teraz musiałam tylko się stąd
wydostać. Gdy do pomieszczenia weszły cony by mnie zabrać szybko zastrzeliłam
je moimi blasterami i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Cony po drodze próbowały
mnie zatrzymać, ale nawet nie zdążyły strzelić bo już były martwe. Już byłam
tak blisko wyjścia gdy przede mną otworzył się most. Nie zdążyłam wyhamować i
wpadłam do niego. Wylądowałam w celi na statku conów. W celi, bez wyjścia.