niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział XX - Na ratunek


Trzeba coś stracić, by coś docenić. Żeby odzyskać, trzeba się zmienić.

Mija kolejny miesiąc, a Wheiljacka nadal nie ma. Optimus nie pozwala mi go szukać, ale jeśli będzie trzeba to zignoruję jego zakaz. Fly przychodzi coraz częściej. Ostatnio trochę się zmieniła. Jej długie, czarne włosy stały się krótkie. Obcięła je tak że długa grzywka zasłania połowę twarzy, a reszta włosów była tylko za uszy. Zrobiła sobie również pasemka na grzywce w jej ulubionym kolorze - fioletowym. Jej styl ubierania również się zmienił. Zwykle chodziła ubrana cała na czarno. Teraz ubiera się na różne kolory. Wczoraj była ubrana w niebieski rurki z dziurami, czarna bluzkę z napisem „Peace”, niebieską ramonezkę oraz czarne glany. Stała się inna.

Dziś jest dla nas wszystkich wielki dzień. Ojciec Fly, generał George załatwił nam nietykalność wojska. Tylko jedna rzecz się nie układa.

-Blackstar!

-Co się stało Fly?

-Myślę że mogę znaleźć Wheiljacka!

-Naprawdę, ale jak?!

-Jeśli masz jakąś jego rzecz to mogę go namierzyć.

-To morze jego bombę?

-Może być, daj mi ją-pobiegłam szybko po bombę jackiego do schowka w głównej sali. Wyciągnęłam ją i wróciłam do Fly-teraz muszę zostać sama-kiwnęłam porozumiewawczo głową i poszłam do reszty botów.

Po jakiś trzech minutach Fly przyszła do głównej sali, podeszłą do komputera i wpisała współrzędne dla mostu. Po chwili most już był otwarty. Wszyscy (oprócz Ratcheta) stanęli przed mostem i czekali na rozkaz. Wreszcie Optimus powiedział:

-Transformacja i jazda-a my zmieniliśmy się w pojazdy ruszyliśmy. Gdy znaleźliśmy się na statku powitała nas gromadka conów. Szybko ich rozwaliliśmy i zaczęliśmy szukać Wheiljacka. Pokazałam wszystkim gdzie jackie mógł by być.

-Może być na sali tortur lub w celi.

-Podzielimy się na dwa składy-zaproponował Optimus-Blackstar, pójdziesz z Bumblebeem na sale tortur, a ty ze mną do celi Arcee-wszyscy ruszyli w swoją stronę. Po drodze spotykaliśmy z bee małe przeszkody, ale one nie zatrzymywały nas na długo. Po paru minutach dotarliśmy na miejsce. Gdy weszliśmy na salę tortur, zobaczyliśmy tam Wheiljacka i Shockwava. Jackie był ledwie żywy potrzebował szybkiej pomocy medyka.

-Bee, uwolnij jackiego - zawołałam - Shockwave jest mój-ruszyłam na Shockwava, a on na mnie. Próbował uderzyć mnie pięścią, ale zrobiłam unik. Potem ja chciałam go uderzyć, ale złapał mnie za rękę i przerzucił przez ramię. Wylądowałam na ścianie i kątem oka zobaczyłam jak bee uwalnia Wheiljacka - zabierz go stąd bee-powoli wstałam. Poczekałam aż bee i jackie wyjdą i dopiero gdy to się stało, zaatakowałam. Najpierw uderzyłam wava w brzuch, potem w podbródek, a na koniec podcięłam go.

-Myślisz że możesz mnie pokonać-zapytał Shockwave.

-Nie jesteś wyjątkowy wave.

-A jednak na Cybertronie dałaś się złapać w moją pułapkę.

-Co?

-Stanęłaś dokładnie tam gdzie chciałem, wpadłaś dokładnie tam gdzie chciałem, spałaś dokładnie tyle ile chciałem.

-Megatron ci kazał mnie uśpić?

-Nie, Megatron chciał byś zginęła i był przekonany że tak było.

-Więc mnie uratowałeś. Po co?

-Bo tylko ty możesz uratować Cybertron.

-O czym ty mówisz?

-Nie słyszałaś o przepowiedni?

-Nie.

-Podobno tylko córka ostatniego może uratować Cybertron. Przepowiednie tą znali już pierwsi Primowie. Nie wiedzieli jednak o co w niej chodzi. Dopiero gdy wojna się zaczęła i został tylko jeden Prime zrozumiałem ją.

-Chcesz uratować planetę.

-Dokładnie.

-A Megatron wie?

-Owszem.

-Dlaczego mu powiedziałeś?!

-Bo inaczej byś zginęła. Gdy mu powiedziałem, to kazał cię wypuścić, ale dopiero po kilku dniach.

-Chyba powinnam ci podziękować.

-Nie trzeba. Próbowałem przeciągnąć Laserwave na stronę Autobotów, ale na próżno. Teraz ona chce powiedzieć Megatronowi, że nie chcę już być Decepticonem.

-W takim razie dołącz do nas.

-Żaden z Autobotów nie będzie miał do mnie zaufania.

-Przekonam ich.

-Ja tylko chcę aby Cybertron był znowu żyw…-Nagle ktoś strzelił Schockwavowi prosto w plecy. Gdy jego ciało upadło, jedyne co zobaczyłam to twarz Megatrona.

-Nie bierz sobie tego do serca. On chciał by Cyberytron był żywy i jego marzenie się spełni.

-Tak, ale ty Cybertronu nie dostaniesz.

-Jeszcze zobaczymy-nagle usłyszałam jak Optimus rozkazuje wszystkim iść w jego kierunku. Musiałam jakoś się stąd wyrwać.

-Walczysz, czy uciekasz?

-Ja nigdy nie uciekam od walki-Megatron ruszył w moją stronę, a gdy był już zaraz przy mnie kucnęłam i przeszłam pod nim. Zaczęłam biec w stronę Optimusa. Gdy biegłam usłyszałam jeszcze słowa Megatrona:

-Cybertron będzie mój!

-Tak, zobaczymy-i biegłam dalej. Po dwóch minutach dobiegłam do reszty drużyny. Ratchet otworzył nam most i wszyscy uciekliśmy do bazy.

Gdy byliśmy już w bazie, Ratchet opatrzył rany Wheiljacka. I znowu wszystko było dobrze. Wheiljack podszedł do mnie i powiedział.

-Tęskniłem za tobą-podeszłam jeszcze bliżej i przytuliłam go.

-Nie rób mi tego więcej.

-Obiecuję.

-Tylko tym razem dotrzymaj tej obietnicy-i tuliliśmy się parę dobrych minut.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz