Kocha się za
nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.
Paulo
Coelhno
Znów to samo. Znów widzę jego twarz. Widzę śmierć. Rozgromił
całą armię Autobotów. Chyba zostałem tylko ja. Sam nie wiem, czy mam udawać, że
nie żyję, czy wstać i walczyć. Ostatecznie górę bierze moja silna wola walki.
Podnoszę się z ziemi i biegnę prosto na niego. Ja pełny nienawiści, a on…on
uśmiechnięty i zadowolony. Kiedy mam strzelić w jego iskrę, on ubiega mnie, a
jego pocisk leci prosto na mnie. Na marne robię unik, bo i tak zostaję ranny.
Czuję, jak z mojego boku wypływa energon. Na próżno próbuję wstać. Jestem zbyt
zmęczony. Wtedy, znów widzę jego twarz. Łapie mnie za szyję i unosi do góry.
Patrzy na mnie z wyższością, jakby miał się za mojego króla. Nie jest nim i
nigdy nie będzie.
-Wiem, że Prime zaatakował moje wojska na Czerwonym Pustkowiu.
Mów, jaką ma taktykę? Co planuje?
-Nic ci nie powiem. Będę milczeć.
-Postaram się, by twoje życzenie się spełniło – ta jedna
chwila zmieniła całe moje życie. Megatron przebił swoje ostrze przez mój
przetwornik mowy. Byłem pewny, że to już koniec. Przed oczami miałem
wspomnienia związane tylko z jedną osobą – Blackstar. Teraz tak strasznie
żałuję, że nie powiedziałem jej prawdy o moich uczuciach. Już nie będę miał na
to okazji. Ostatnią rzeczą, jaka ukazała mi się, było nasze ostatnie spotkanie.
Widziałem jej zaniepokojoną twarz, kiedy mówiła: „Tylko wróć”. Wybacz, że nie
dotrzymałem obietnicy.
Wtem, obudziłem się. Wiedziałem, że krzyczałem. Instynktownie
chwyciłem się za gardło. „On nie wróci Bee”, powtarzałem sobie w myślach. Coś
jednak nadal sprawiało, że miałem wrażenie, że obudzę się i pierwsze co zobaczę
to będzie jego zadowolona twarz. Może to przez świadomość, że on tam gdzieś
jest…
Pukanie wyrwało mnie z przemyśleń. Powolnie wstałem z łóżka i
otworzyłem drzwi. Na zewnątrz stała średniej wielkości fembotka o niebieskiej
zbroi z różowymi dodatkami. Patrzyła na mnie z niepokojem. Udałem uśmiech.
-Coś się stało Arcee?
-Miałam cię zapytać o to samo – jej głos był bardzo poważny.
Od razu przestałem się uśmiechać – Bee, mieszkam tuż obok i dobrze słyszę, jak
krzyczysz po nocach.
-Przepraszam Cee, jeśli przeszkadzam ci w spaniu to…
-Przecież mi nie przeszkadzasz! – spuściłem wzrok.
-Wiem.
-Bumblebee, co się dzieje?
-Może wejdziesz? – Cee pokiwała twierdząco głową i weszła do
środka. Usiadła na metalowej kanapie, a ja dosiadłem się obok – OD kąt, Optimus
odszedł, miewam senne koszmary.
-Związane z wojną?
-Głównie z Megatronem. Noc w noc widzę go, kiedy zadowolony
niszczy mój przetwornik mowy.
-Bee, Megatron tu nie wróci. Cybertron jest świetnie chroniony,
sam o to zadbałeś.
-Ja wiem Arcee, ja wiem – westchnąłem – Ale nadal mam
przeczucie, że stanie się coś złego – Cee patrzała na mnie z miłym wyrazem
twarzy. Złapała mnie za rękę i spojrzała prosto w oczy.
-Tu nie chodzi tylko o Megatrona. Słyszałam, że kogoś wołasz
– odwróciłem wzrok – Nie zamykaj się w sobie, Bee. Daj sobie pomóc.
-Nazywała się Blackstar. Znaliśmy się od dzieciństwa. Ja nie
miałem rodziny, a ona kiepsko dogadywała się ze swoją, więc…
-Więc się zaprzyjaźniliście.
-Dokładnie. Byliśmy jak rodzeństwo, przynajmniej dla niej. Ja
zawsze czułem do niej coś więcej.
-I co się z nią stało? – Arcee nie odrywała ode mnie wzroku.
-Zostaliśmy rozdzieleni. Ona pojechała zatrzymać cony
kierujące się do Iacon, a ja do Kaon. To
było wtedy… - Cee pokiwała głową, dając mi znak, że rozumie – Byłem pewny, że
to ona mnie straciła. Kiedy obudziłem się na sali operacyjnej, owszem, byłem
roztrzęsiony, ale siły dodawała mi myśl, że za niedługo będę mógł ją przytulić.
Kiedy jednak w moim pokoju pojawił się Optimus, z tym jego wyrazem twarzy,
zrozumiałem, że ją straciłem – Cee wyraźnie posmutniała – Spadła w przepaść.
Nawet nie udało się znaleźć jej ciała.
-Tak mi przykro Bee. Dobrze wiem, jak to jest stracić bliską
ci osobę.
-Po jej śmierci, długo mi się śniła. Na ziemi, starałem się
zapomnieć. Ale tutaj, wszystkie wspomnienia powróciły i już nie mogę od nich
uciec – fembotka przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła.
-Pamiętaj Bee, nie jesteś sam.
-Wiem. I dziękuję ci za tę rozmowę. Naprawdę mi pomogła – Cee
wypuściła mnie z objęć i uśmiechnęła się.
-Widzimy się jutro – mówiąc to Arcee wstała i zaczęła iść w
stronę wyjścia.
Tak, tak, do jutra.
Po chwili fembotka opuściła dom, a ja wróciłem do łóżka.
Chciałem jak najszybciej dotrwać od ranka. Rozmowa z Cee pomogła, ale nie da
się zapomnieć czegoś takiego. Ona powinna to wiedzieć najlepiej.
***
Dzień zaczął się normalnie. Jak zwykle zrobiłem poranny
obchód po „New Iacon”, potem posiedziałem przed pomnikiem Optimusa, a następnie
poszedłem potrenować. To miał być zwykły dzień. Niestety jeszcze przed
południem zostałem wezwany do Ultra Magnusa. Podobno w jakiejś pilnej sprawie.
Pośpiesznie więc pojechałem do jego głównej siedziby. Wysoki, odnowiony
budynek, cały obstawiony strażami. Było tu inaczej, niż kiedy Optimus był
liderem. Szybko wbiegłem do środka i dalej do gabinetu Magnusa. Nim zdążyłem
się zatrzymać, dosłownie wpadłem przez automatyczne drzwi prosto przed Ultra
Magnusa. Szybko jednak wyprostowałem się i powitałem lidera. Dopiero po chwili,
zorientowałem się, że nie jesteśmy sami. W pokoju stał też wielki, zielony bot,
niebisko – żółty bot średniej wielkości i Arcee. Uśmiechnąłem się i podszedłem
do nich. Wszyscy staliśmy przed Magnusem i czekaliśmy na jakieś informacje
dotyczące tej pilnej sprawy.
-Jakiś cykl temu, otrzymałem informację od Predaconów.
Zostały zaatakowane, przez jakieś inne bestie.
-Nie wiedziałem, że na Cybertronie są jeszcze jakieś inne
Predacony. Byłem pewny, że Shockwave wyhodował tylko naszą trójeczkę – odezwał
się niebieski.
-To nie były inne Predacony Smokescreen. Predaking przyznał,
że przypominały Dinoboty.
-A Dinoboty nie wyginęły? – zapytał zielony.
-Tak też myśleliśmy Bulkhead, ale najwyraźniej się myliliśmy.
Tak czy inczej, waszym zadaniem jest dowiedzieć się, co tam zaszło i znaleźć
sprawców. Bumblebee, ty dowodzisz.
-Tak jest – po chwili wyszliśmy z pokoju. Niepokoiłem się
trochę, bo Dinoboty były bardzo wielkimi i silnymi stworzeniami. Jeśli będziemy
musieli się z nimi zmierzyć, to obawiam się, że czwórka botów nie wystarczy.
-Co o tym myślisz Bee? – zapytał Smoke – To mogły być
Dinoboty?
-Sam nie wiem Smokescreen. Dinoboty zginęły podczas wojny,
ale całkiem możliwe jest, że część przeżyła.
-Miejmy nadzieję, że będą współpracować – dodała Arcee –
Inaczej będziemy zmuszeni skopać im tyłki.
-Oj Arcee – odezwał się Bulk – Tęskniłem za tobą – Cee
uśmiechnęła się, a chwilę później byliśmy na zewnątrz.
-Dobra, przed nami daleka droga. Transformacja i jazda.
Wszyscy transformowaliśmy się i wyjechaliśmy do Predaconów.
Równie dobrze mogliśmy użyć mostu, ale obecnie staramy się go ograniczać. Drogi
Cybertronu są idealnie przejezdne, więc spokojnie możemy się przejechać.
Po jakiś dwóch cyklach drogi byliśmy na miejscu. Dość duży
teren, jak na trzy Predacony, zawierał jedynie dwa dość wysokie budynki.
Większość terenu służyła im jako pole do treningów.
Zastaliśmy Predacony
obok domu Predakinga. Wyglądały dość mizernie. Były całe poobijane i obdrapane.
Nie sądziłem, że ktoś może ich doprowadzić do takiego stanu.
-Wszystko w porządku? – zapytałem.
-A jak myślisz? - odpowiedział ironicznie granatowo – srebrny
Predacon.
-Zamknij się Skylynx – powiedział drugi, granatowo – szary z
żółtymi dodatkami – On pytał mnie.
-Akurat Dakrsteel.
-Zamknijcie się obaj! – ryknął największy, brązowo – srebrny
– Nie macie prawa odzywać się bez mojego pozwolenia.
-Tak jest królu.
-Więc? – dopytałem – Co tu się stało Predakingu?
-W nocy, wyszliśmy potrenować. Znaleźliśmy jakiś dziwny
teren, coś w stylu wielkiego cmentarza. Postanowiliśmy się rozejrzeć, ale nie
powitano nas zbyt miło.
-Jak widać – dodał Skylnyx, ale Predaking posłał mu srogie
spojrzenie i od razu umilkł.
-Piątka Dinobotów, mniej więcej naszej wielkości zaatakowała
nas znienacka. Byli bezwzględni. Znali ten teren bardzo dobrze. Pewnie myśleli,
że chcemy go zająć. Byliśmy zmuszeni uciec.
-Królu, powiedz im o „Zjawie” – powiedział Darksteel.
-O czym? – zapytał lekko rozbawiony całą sytuacją
Smokescreen.
-„Zjawa” to legenda – zaczął wyjaśniać mu Bulk – Postać
wymyślona.
-Legendy mówią, – kontynuowała Cee – że Zjawa była
zabójczynią z pradawnego zakonu Cienia. Zaczęła działać jakoś od połowy wojny.
Zabijała cony, które zagrażały Autobotom. Nigdy jednak nie potwierdzono jej
istnienia.
-Mylicie się – przerwałem, a wszyscy na mnie spojrzeli –
Kiedy „Zjawa”, czy też jak nazwała ją Gwardia Elitarna, „Spektra” zaczęła działać, postanowiłem się jej
przyjrzeć. Zbierałem dowody z zabójstw, starałem się przewidzieć jej kolejny
krok. Pewnego dnia, udało mi się odkryć jej kolejny cel. Jak najszybciej
odszukałem go, ale było za późno. Martwy con leżał z dziurą w głowie. Starałem
się ją odszukać i byłem prawie pewny, że już nie zdołam jej znaleźć, kiedy
zauważyłem jej cień. Odwróciłem się i w ostatniej chwili udało mi się jej
zrobić zdjęcie. Miała ciemnofioletową zbroję, a na ustach znajdowała się
osłonka. W dłoni trzymała katanę.
-Bumblebee, czemu nic nie mówiłeś? – zapytał lekko
zdenerwowany Bulk.
-Nikt by mi nie uwierzył. Do tego, chciałem to po prostu
zachować dla siebie.
-Tak, ale teraz twoja „Spektra” zadaje się z Dinobotami –
powiedział również zdenerwowany Predaking – Ruszała się zadziwiająco szybko i
była ledwo widoczna. Wypuszczała energetyczne strzały, które znikały kiedy
zadały cios. Jej katana była ostrzejsza od moich pazurów. A jednak nas puściła.
-Co masz na myśli?
-Dinoboty chciały nas wykończyć, ale ona im zakazała.
-Więc wie, co to honor – powiedziałem po cichu – Dobrze,
pokarzcie nam miejsce zdarzenia – i wszyscy wybraliśmy się na tajemniczy
cmentarz.
Wiii!!!! Ekipa powstała! Jak ja ich wszystkich uwielbiam!!! 😍
OdpowiedzUsuńPopłakałam się przy pierwszej części notki (boże ja coraz częściej płaczę, za dużo naruto). Piękny rozdzia. Pytanie dnia, co do cholery Dinusią odbiło, jak ja tam wkroczę to nie ręczę za siebie :). Czekam na NEXT!
Dinusie mają uraz do Predaconów, więc nie bardzo ucieszył je fakt iż weszły na ich terytorium.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-)
***Niki***
Teraz to o bloga z polskimi opowiadaniami Transformers ciężko i to zwłaszcza z dobrymi opowiadaniami.. Normalnie nie wierzę że Cię znalazłam. :'D
OdpowiedzUsuńŚciskam łapkę, fajnie piszesz. Czekam na dalsze notki, historia wciąga. c:
Bardzo się cieszę, że ci się podoba :D
UsuńPozdrawiam ;-)
***Niki***
Jak zwykle super. :) Strasznie jestem ciekawa czy się spotkają. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~ Ave Cezar