sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział XI - Błędy trzeba naprawiać


Otwórz się, nawet jeśli to będzie oznaczać, że twoje serce i dusza się pokruszą, to sprawi, że będziesz silniejszy. To, da ci siłę by się ruszyć, by zostawić przeszłość za sobą, żeby się stąd wydostać i żeby twoje serce zrobiło kolejny krok.

Nie wiem ile leżałam na tej podłodze. Nie chciałam wstawać. Nie chciałam już nigdy wspominać tego wydarzenia, a ono jak na złość powróciło w najmniej odpowiednim momencie. To był mój pierwszy raz, kiedy zobaczyłam śmierć.

-Blackstar, jesteś tu? – niespodziewanie usłyszałam głos Bumblebee.

-Tak – powiedziałam lekko ochrypłym głosem, po czym wstałam, otarłam łzy i wróciłam do głównego pokoju. Bee czekał tam na mnie – To mój dom.

-Świetnie. Miałem nadzieję, że nie jest jeszcze zajęty. Większość botów wolała znaleźć swoje stare domy, ale nigdy nie wiadomo. No bo w koń… - Bee momentalnie przerwał. Uniosłam lekko głowę i spojrzałam na niego. Przyglądał mi się z niepokojem – Blackstar, co się stało? – dosyć tego! Nie mam już siły ukrywać prawdy. Łzy zaczęły mimowolnie wypływać z oczu. Bumblebee przytulił mnie, a ja cicho zaczęłam łkać.

-Myślałam, że sama sobie poradzę, że zapomnę. Myliłam się.

-O czym ty mówisz?

-Widzisz, przez całe nasze życie, od kąt cię poznałam, okłamywałam cię. Nigdy nie powiedziałam ci, kim był mój ojciec.

-Blackstar, nie musisz mi tego mówić.

-Ale ja… - nie zdążyłam dokończyć, bo oba nasze komunikatory zaczęły pikać, czyli zdarzyło się coś ważnego.

-Co jest – Bee odebrał pierwszy – Jak to? Jesteście pewni? – mówił zaniepokojony – Już jedziemy. Musimy szybko udać się na lądowisko. Mamy nieproszonego gościa.

Bez słowa transformowaliśmy się i pojechaliśmy w stronę placu, gdzie znajdowało się lądowisko. Nie zajęło nam to dużo czasu, bo już po kilku minicyklach byliśmy na miejscu. Niestety cały plac był zawalony uciekającymi botami, więc musieliśmy ponownie się transformować. Przepychaliśmy się między tłumem, aż w końcu dotarliśmy do obstawionego wojownikami Gwardii Elitarnej lądowiska. Teraz już z łatwością mogłam dostrzec naszego nieproszonego gościa.

Stał dokładnie na środku. Jego zbroja miała ciemnoszary kolor. Znak był fioletowy, trochę inny niż znak Decepticonów. Coś w stylu odwróconej gwiazdy. Miał ostro zakończone szpony oraz niektóre elementy zbroi. Jego hełm miał coś co przypominało rogi. Zmienił się. Jedynie jego czerwone oczy pozostały takie same, żądne energonu Autobotów.

-Megatron – powiedziałam szeptem – On wrócił.

-To niemożliwe – powiedział oszołomiony Bee. Spojrzałam na niego i niemile się zaskoczyłam. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby aż tak się bał. W jego oczach widziałam czysty strach przed nim – To nie może być prawda – chyba tym razem to ja muszę przejąć stery. Ale on nie może powiedzieć innymi prawdy, więc muszę dać mu jakiś znak.  Powoli przeszłam przez resztę gwardzistów i stanęłam naprzeciw niego.

-Megatronie – zaczęłam – Przemawiam do ciebie w imieniu Gwardii Elitarnej Cybertronu. Dlaczego tutaj przybyłeś? – były lord Decepticonów pierw zdziwił się, pewnie na mój widok, ale zaraz potem uśmiechnął się wrednie.   

-Witaj Blackstar – jego głos przyprawiał mnie o dreszcze – Tęskniłem za tobą – nie wiedziałam co mam powiedzieć. On mnie znał, od dzieciństwa. Musiałam jednak coś zrobić. Wyciągnęłam katanę, podbiegłam do niego błyskawicznie i przyłożyłam ostrze do jego gardła.

-Jeżeli powiesz komukolwiek kim jestem, - powiedziałam szeptem – zabiję cię bez żadnych wyrzutów.

 -Kiedyś taka nie byłaś Blackstar. Zmieniłaś się…na lepsze – rzuciłam mu wrogie spojrzenie, a następnie zabrałam miecz.

Megatron nadal się uśmiechał. Mina jednak mu zrzedła, kiedy na dziedzińcu pojawiło się kilka botów, z którymi walczyliśmy na cmentarzu. Dokładnie trzy boty i fembotka. Masywny, zielony bot, obok niego granatowo – żółty, o wiele mniejszy, biały z zielonymi i czerwonymi wstawkami, którego nawet nigdy nie widziałam oraz niebieska fembotka z różowymi dodatkami. Cała czwórka wycelowała w Megatrona blastery.

-Nie warz się drgnąć – powiedziała fembotka, a biały bot skuł Decepticona. Trzy Autoboty odeszły z więźniem bez słowa, ale niebieska została.

-Kontrolowałam sytuację – powiedziałam z powagą – Wasza ingerencja nie była konieczna.

-Ultra Magnus nas tu przysłał. Chciał mieć pewność, że zatrzymasz wroga.

-Lubisz kontrolować sytuację, co pani groźna? Moja obecność wyraźnie cię denerwuje – fembotka zmarszczyła brwi.

-Denerwuje mnie to, że bezlitosna zabójczyni chodzi sobie po Cybertronie jakby nigdy nic. I mam na imię Arcee.

-Zapamiętam – powiedziałam z wrednym uśmiechem, a Arcee odeszła. Coś czuję, że się nie zaprzyjaźnimy.

Cały tłum zdążył się rozejść, ale na placu został Bumblebee, który nadal wpatrywał się w jakiś punkt w oddali. Podeszłam do niego i złapałam za rękę.

-Hej, Bee, co jest?

-On wrócił. Miałem nadzieję, że już nigdy go nie zobaczę – bot mówił ze strachem. Jego lęk przed Megatronem jest skutkiem czegoś więcej niż tylko zniszczenia naszej planety i zabicia wielu przyjaciół.

-Bumblebee, mów do mnie. Co on ci zrobił? – w tym samym momencie Autobot wyrwał rękę z uścisku i bez słowa pojechał przed siebie. Nie goniłam go. Zasługiwał na chwilę spokoju. Musiałam się jednak dowiedzieć, co spotkało go na wojnie. Bez zastanowienia pojechałam do jedynego bota, który w tej chwili mnie toleruje.

***

Po jakiś piętnastu minicyklach byłam na miejscu. Przechodziłam przez korytarze laboratorium aż dotarłam do sali Knock Outa. Czerwony bot uśmiechnął się na mój widok.

-Blackstar! Jak się cieszę na twój widok! Błagam, powiedz mi, że plotki o powrocie Megatrona są nieprawdziwe.

-Niestety, ale muszę zaprzeczyć. Są jak najbardziej prawdziwe.

-Niech to smar. Jeśli on mnie zobaczy… - Knock Out był bardzo zdenerwowany. Najwidoczniej ma z Megatronem jakieś niedokończone sprawy, albo coś w tym stylu.  

-Dlaczego tak boisz się Megatrona? To wielki lider deceptów rozumiem, ale w końcu to Autoboty rządzą planetą.

-Widzisz, obawiam się go z innego powodu. Przez większość wojny i podczas mojego pobytu na Ziemi służyłem pod rozkazami lorda Decepticonów. Byłem jednym z nich – powiedział ze wstydem – Popełniłem wiele błędów, ale teraz staram się je odpokutować.

-Nie musisz się tłumaczyć Knock Out. Każdy z nas popełnia błędy. Ważne jest, czy stara się je naprawić – bot znów uśmiechnął się, a ja postanowiłam przejść do sedna – Słuchaj, przyszłam bo chciałabym dowiedzieć się czegoś o Bumblebee.

-Ode mnie? Z tego co mi wiadomo, jesteście najlepszymi przyjaciółmi.

-Chodzi mi o informacje z czasów wojny, kiedy nie wychodziłam na powierzchnię – bot westchnął.

-Niech zgadnę. Chcesz wiedzieć co Megatron mu zrobił – pokręciłam twierdząco głową – Ta historia była tak zanana, że nawet ja się nią zainteresowałem. Zdarzyło się to na początku wojny. Drużyna, w której służył Bumblebee atakowała Kaon, kiedy okazało się, że stolicy Decepticonów broni Megatron. Cała armia została rozgromiona, ale pewien żółty zwiadowca postanowił się nie poddawać. Ruszył na lidera conów, ale oczywiście poniósł klęskę. Megatron chciał wydusić od niego informacje na temat botów walczących na Czerwonym Pustkowiu – wstrzymałam oddech – Bumblebee powiedział, że będzie milczeć, a wtedy Megatron przebił jego przetwornik mowy. Medycy na szczęście zdołali go uratować.

-Boże Bee… Byłeś taki odważny, a mnie nie było przy tobie, kiedy najbardziej tego potrzebowałeś.

-Wracając, przez resztę wojny dzielny zwiadowca nie mógł mówić. Podczas pobytu na ziemi Decepticony chciały użyć tak zwanego Zamka Omegi by przetransformować Ziemię w nowy Cyberton. Bumblebee znów postanowił poświęcić się dla sprawy. Kiedy przekazywał Optimusowi Primowi Gwiezdne Ostrze, Megatron strzelił prosto w jego iskrę, a on upadł prosto do Zamka Omegi. Wszyscy byliśmy pewni, że nie żyje. Kiedy jednak Gwiezdne Ostrze trzymane właśnie przez Bumblebee przebiło iskrę Megatrona zrozumieliśmy, że Zamek nie tylko go ożywił, ale także naprawił jego przetwornik.

-W jaki więc sposób Megatron wciąż funkcjonuje?

-Kiedy Autoboty zaczęły naprawę ożywionego Cybetronu, Unicron połączył się z Megatronem i ożywił go. Wspólnie jednak uwolniliśmy ciało lidera Decepticonów od ducha Unicrona. Megatron opuścił Cybertron i mieliśmy nadzieję, że już nigdy tu nie powróci.

-A teraz znów tu jest. Nie dziwię się, że Bee tak zareagował. W końcu Megatron może chcieć zemsty na swoim zabójcy – biedny Bee. Muszę się upewnić, że nic mu nie grozi – Upewnię się, że Megatron już nigdy nikogo nie skrzywdzi.

-Jestem pewny, że upewnisz – pożegnałam się z Knock Outem i opuściłam laboratorium.

Jestem pewna, że Megatron jest trzymany w siedzibie Ultra Magnusa. Jak najszybciej udałam się w jej kierunku. Przy wejściu oczywiście stało kilku wartowników, ale kilka nieszkodliwych ciosów zapewniło mi przejście. Dostałam się do podziemnych poziomów budynku, gdzie znajdują się cele. Na szczęście po drodze nie spotkałam żadnego bota. Szczęście mnie opuściło, kiedy przy drzwiach do celi Megatrona spotkałam granatowo – żółtego bota.

-Posłuchaj Blackstar – zaczął spokojnie – Nie chcę walczyć, ale Ultra Magnus kategorycznie zabronił rozmawiać ci z więźniem.

-Nie! To ty posłuchaj mały. Jeśli nie chcesz mieć ze mną konfliktu radzę ci zrobić mi miejsce! – bota zmurowało, ale cos jednak miał w łepetynie bo odsunął się i otworzył drzwi do celi – Dziękuję – powiedziałam, po czym podeszłam do Megatrona i znów przysunęłam katanę do jego gardła.

-No dalej, nie krępuj się.

-Nie kuś diabła. Jeszcze dostaniesz to, o co prosisz – Decepticon zaśmiał się.

-O Blackstar, oboje dobrze wiemy, że tego nie zrobisz.

-Założymy się?

-Powiedz, po co tu jesteś?

-Jestem tu bo skrzywdziłeś mojego przyjaciela! Muszę się upewnić, że już nigdy więcej nie popełnisz tego błędu – Megatron nadal się uśmiechał, a moja ręka zaczęła drżeć. Naprawdę nie mogłam tego zrobić – Jakim prawem zgasiłeś jego iskrę? – mówiłam już drżącym głosem – Nic ci nie zawinił.

-Blackstar – odezwał się ktoś za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Bumblebee – Muszę przesłuchać więźnia.

-Dobrze wiesz, że nie musisz tego robić.

-Jednak muszę. A teraz proszę, opuść tę celę – zacisnęłam pięść i bez słowa wyszłam z pomieszczenia. Byłam zdenerwowana, a jednocześnie roztrzęsiona. Życie Bumblebee musiało być okropne, a  mnie przy nim nie było. Strasznie tego żałuję. Popełniłam błąd, a teraz muszę go naprawić…

4 komentarze:

  1. Rozdział jak zawsze ekstra. Już się nie mogę doczekać kolejnego ;) Robi się coraz ciekawiej ^_^
    Nati

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nie kuś diabła."? - z ust cybertroniańczyka dziwnie to brzmi. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mogłam w sumie napisać "Nie kuś Unikrona" :-) xD

      Usuń
  3. super super super blog czytając te rozdziały popłakałam się dzienki że stworzyłaś tego bloga

    OdpowiedzUsuń