Otwórz się,
nawet jeśli to będzie oznaczać, że twoje serce i dusza się pokruszą, to sprawi,
że będziesz silniejszy. To, da ci siłę by się ruszyć, by zostawić przeszłość za
sobą, żeby się stąd wydostać i żeby twoje serce zrobiło kolejny krok.
Nie wiem ile
leżałam na tej podłodze. Nie chciałam wstawać. Nie chciałam już nigdy wspominać
tego wydarzenia, a ono jak na złość powróciło w najmniej odpowiednim momencie.
To był mój pierwszy raz, kiedy zobaczyłam śmierć.
-Blackstar,
jesteś tu? – niespodziewanie usłyszałam głos Bumblebee.
-Tak –
powiedziałam lekko ochrypłym głosem, po czym wstałam, otarłam łzy i wróciłam do
głównego pokoju. Bee czekał tam na mnie – To mój dom.
-Świetnie.
Miałem nadzieję, że nie jest jeszcze zajęty. Większość botów wolała znaleźć
swoje stare domy, ale nigdy nie wiadomo. No bo w koń… - Bee momentalnie
przerwał. Uniosłam lekko głowę i spojrzałam na niego. Przyglądał mi się z
niepokojem – Blackstar, co się stało? – dosyć tego! Nie mam już siły ukrywać
prawdy. Łzy zaczęły mimowolnie wypływać z oczu. Bumblebee przytulił mnie, a ja
cicho zaczęłam łkać.
-Myślałam,
że sama sobie poradzę, że zapomnę. Myliłam się.
-O czym ty
mówisz?
-Widzisz,
przez całe nasze życie, od kąt cię poznałam, okłamywałam cię. Nigdy nie
powiedziałam ci, kim był mój ojciec.
-Blackstar,
nie musisz mi tego mówić.
-Ale ja… -
nie zdążyłam dokończyć, bo oba nasze komunikatory zaczęły pikać, czyli zdarzyło
się coś ważnego.
-Co jest –
Bee odebrał pierwszy – Jak to? Jesteście pewni? – mówił zaniepokojony – Już
jedziemy. Musimy szybko udać się na lądowisko. Mamy nieproszonego gościa.
Bez słowa
transformowaliśmy się i pojechaliśmy w stronę placu, gdzie znajdowało się
lądowisko. Nie zajęło nam to dużo czasu, bo już po kilku minicyklach byliśmy na
miejscu. Niestety cały plac był zawalony uciekającymi botami, więc musieliśmy
ponownie się transformować. Przepychaliśmy się między tłumem, aż w końcu
dotarliśmy do obstawionego wojownikami Gwardii Elitarnej lądowiska. Teraz już z
łatwością mogłam dostrzec naszego nieproszonego gościa.
Stał
dokładnie na środku. Jego zbroja miała ciemnoszary kolor. Znak był fioletowy,
trochę inny niż znak Decepticonów. Coś w stylu odwróconej gwiazdy. Miał ostro
zakończone szpony oraz niektóre elementy zbroi. Jego hełm miał coś co
przypominało rogi. Zmienił się. Jedynie jego czerwone oczy pozostały takie
same, żądne energonu Autobotów.
-Megatron –
powiedziałam szeptem – On wrócił.
-To
niemożliwe – powiedział oszołomiony Bee. Spojrzałam na niego i niemile się
zaskoczyłam. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby aż tak się bał. W jego oczach
widziałam czysty strach przed nim – To nie może być prawda – chyba tym razem to
ja muszę przejąć stery. Ale on nie może powiedzieć innymi prawdy, więc muszę
dać mu jakiś znak. Powoli przeszłam
przez resztę gwardzistów i stanęłam naprzeciw niego.
-Megatronie
– zaczęłam – Przemawiam do ciebie w imieniu Gwardii Elitarnej Cybertronu.
Dlaczego tutaj przybyłeś? – były lord Decepticonów pierw zdziwił się, pewnie na
mój widok, ale zaraz potem uśmiechnął się wrednie.
-Witaj
Blackstar – jego głos przyprawiał mnie o dreszcze – Tęskniłem za tobą – nie
wiedziałam co mam powiedzieć. On mnie znał, od dzieciństwa. Musiałam jednak coś
zrobić. Wyciągnęłam katanę, podbiegłam do niego błyskawicznie i przyłożyłam
ostrze do jego gardła.
-Jeżeli
powiesz komukolwiek kim jestem, - powiedziałam szeptem – zabiję cię bez żadnych
wyrzutów.
-Kiedyś taka nie byłaś Blackstar. Zmieniłaś
się…na lepsze – rzuciłam mu wrogie spojrzenie, a następnie zabrałam miecz.
Megatron
nadal się uśmiechał. Mina jednak mu zrzedła, kiedy na dziedzińcu pojawiło się
kilka botów, z którymi walczyliśmy na cmentarzu. Dokładnie trzy boty i
fembotka. Masywny, zielony bot, obok niego granatowo – żółty, o wiele mniejszy,
biały z zielonymi i czerwonymi wstawkami, którego nawet nigdy nie widziałam
oraz niebieska fembotka z różowymi dodatkami. Cała czwórka wycelowała w
Megatrona blastery.
-Nie warz
się drgnąć – powiedziała fembotka, a biały bot skuł Decepticona. Trzy Autoboty
odeszły z więźniem bez słowa, ale niebieska została.
-Kontrolowałam
sytuację – powiedziałam z powagą – Wasza ingerencja nie była konieczna.
-Ultra
Magnus nas tu przysłał. Chciał mieć pewność, że zatrzymasz wroga.
-Lubisz
kontrolować sytuację, co pani groźna? Moja obecność wyraźnie cię denerwuje –
fembotka zmarszczyła brwi.
-Denerwuje
mnie to, że bezlitosna zabójczyni chodzi sobie po Cybertronie jakby nigdy nic.
I mam na imię Arcee.
-Zapamiętam
– powiedziałam z wrednym uśmiechem, a Arcee odeszła. Coś czuję, że się nie
zaprzyjaźnimy.
Cały tłum
zdążył się rozejść, ale na placu został Bumblebee, który nadal wpatrywał się w
jakiś punkt w oddali. Podeszłam do niego i złapałam za rękę.
-Hej, Bee,
co jest?
-On wrócił.
Miałem nadzieję, że już nigdy go nie zobaczę – bot mówił ze strachem. Jego lęk
przed Megatronem jest skutkiem czegoś więcej niż tylko zniszczenia naszej
planety i zabicia wielu przyjaciół.
-Bumblebee,
mów do mnie. Co on ci zrobił? – w tym samym momencie Autobot wyrwał rękę z
uścisku i bez słowa pojechał przed siebie. Nie goniłam go. Zasługiwał na chwilę
spokoju. Musiałam się jednak dowiedzieć, co spotkało go na wojnie. Bez
zastanowienia pojechałam do jedynego bota, który w tej chwili mnie toleruje.
***
Po jakiś
piętnastu minicyklach byłam na miejscu. Przechodziłam przez korytarze
laboratorium aż dotarłam do sali Knock Outa. Czerwony bot uśmiechnął się na mój
widok.
-Blackstar!
Jak się cieszę na twój widok! Błagam, powiedz mi, że plotki o powrocie
Megatrona są nieprawdziwe.
-Niestety,
ale muszę zaprzeczyć. Są jak najbardziej prawdziwe.
-Niech to
smar. Jeśli on mnie zobaczy… - Knock Out był bardzo zdenerwowany. Najwidoczniej
ma z Megatronem jakieś niedokończone sprawy, albo coś w tym stylu.
-Dlaczego
tak boisz się Megatrona? To wielki lider deceptów rozumiem, ale w końcu to
Autoboty rządzą planetą.
-Widzisz,
obawiam się go z innego powodu. Przez większość wojny i podczas mojego pobytu
na Ziemi służyłem pod rozkazami lorda Decepticonów. Byłem jednym z nich –
powiedział ze wstydem – Popełniłem wiele błędów, ale teraz staram się je
odpokutować.
-Nie musisz
się tłumaczyć Knock Out. Każdy z nas popełnia błędy. Ważne jest, czy stara się
je naprawić – bot znów uśmiechnął się, a ja postanowiłam przejść do sedna –
Słuchaj, przyszłam bo chciałabym dowiedzieć się czegoś o Bumblebee.
-Ode mnie? Z
tego co mi wiadomo, jesteście najlepszymi przyjaciółmi.
-Chodzi mi o
informacje z czasów wojny, kiedy nie wychodziłam na powierzchnię – bot
westchnął.
-Niech
zgadnę. Chcesz wiedzieć co Megatron mu zrobił – pokręciłam twierdząco głową – Ta
historia była tak zanana, że nawet ja się nią zainteresowałem. Zdarzyło się to
na początku wojny. Drużyna, w której służył Bumblebee atakowała Kaon, kiedy
okazało się, że stolicy Decepticonów broni Megatron. Cała armia została
rozgromiona, ale pewien żółty zwiadowca postanowił się nie poddawać. Ruszył na
lidera conów, ale oczywiście poniósł klęskę. Megatron chciał wydusić od niego
informacje na temat botów walczących na Czerwonym Pustkowiu – wstrzymałam
oddech – Bumblebee powiedział, że będzie milczeć, a wtedy Megatron przebił jego
przetwornik mowy. Medycy na szczęście zdołali go uratować.
-Boże Bee…
Byłeś taki odważny, a mnie nie było przy tobie, kiedy najbardziej tego
potrzebowałeś.
-Wracając,
przez resztę wojny dzielny zwiadowca nie mógł mówić. Podczas pobytu na ziemi
Decepticony chciały użyć tak zwanego Zamka Omegi by przetransformować Ziemię w
nowy Cyberton. Bumblebee znów postanowił poświęcić się dla sprawy. Kiedy
przekazywał Optimusowi Primowi Gwiezdne Ostrze, Megatron strzelił prosto w jego
iskrę, a on upadł prosto do Zamka Omegi. Wszyscy byliśmy pewni, że nie żyje.
Kiedy jednak Gwiezdne Ostrze trzymane właśnie przez Bumblebee przebiło iskrę
Megatrona zrozumieliśmy, że Zamek nie tylko go ożywił, ale także naprawił jego
przetwornik.
-W jaki więc
sposób Megatron wciąż funkcjonuje?
-Kiedy
Autoboty zaczęły naprawę ożywionego Cybetronu, Unicron połączył się z
Megatronem i ożywił go. Wspólnie jednak uwolniliśmy ciało lidera Decepticonów
od ducha Unicrona. Megatron opuścił Cybertron i mieliśmy nadzieję, że już nigdy
tu nie powróci.
-A teraz
znów tu jest. Nie dziwię się, że Bee tak zareagował. W końcu Megatron może
chcieć zemsty na swoim zabójcy – biedny Bee. Muszę się upewnić, że nic mu nie
grozi – Upewnię się, że Megatron już nigdy nikogo nie skrzywdzi.
-Jestem
pewny, że upewnisz – pożegnałam się z Knock Outem i opuściłam laboratorium.
Jestem
pewna, że Megatron jest trzymany w siedzibie Ultra Magnusa. Jak najszybciej
udałam się w jej kierunku. Przy wejściu oczywiście stało kilku wartowników, ale
kilka nieszkodliwych ciosów zapewniło mi przejście. Dostałam się do podziemnych
poziomów budynku, gdzie znajdują się cele. Na szczęście po drodze nie spotkałam
żadnego bota. Szczęście mnie opuściło, kiedy przy drzwiach do celi Megatrona
spotkałam granatowo – żółtego bota.
-Posłuchaj
Blackstar – zaczął spokojnie – Nie chcę walczyć, ale Ultra Magnus kategorycznie
zabronił rozmawiać ci z więźniem.
-Nie! To ty
posłuchaj mały. Jeśli nie chcesz mieć ze mną konfliktu radzę ci zrobić mi
miejsce! – bota zmurowało, ale cos jednak miał w łepetynie bo odsunął się i
otworzył drzwi do celi – Dziękuję – powiedziałam, po czym podeszłam do
Megatrona i znów przysunęłam katanę do jego gardła.
-No dalej,
nie krępuj się.
-Nie kuś
diabła. Jeszcze dostaniesz to, o co prosisz – Decepticon zaśmiał się.
-O Blackstar,
oboje dobrze wiemy, że tego nie zrobisz.
-Założymy
się?
-Powiedz, po
co tu jesteś?
-Jestem tu
bo skrzywdziłeś mojego przyjaciela! Muszę się upewnić, że już nigdy więcej nie
popełnisz tego błędu – Megatron nadal się uśmiechał, a moja ręka zaczęła drżeć.
Naprawdę nie mogłam tego zrobić – Jakim prawem zgasiłeś jego iskrę? – mówiłam
już drżącym głosem – Nic ci nie zawinił.
-Blackstar –
odezwał się ktoś za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Bumblebee – Muszę
przesłuchać więźnia.
-Dobrze
wiesz, że nie musisz tego robić.
-Jednak
muszę. A teraz proszę, opuść tę celę – zacisnęłam pięść i bez słowa wyszłam z
pomieszczenia. Byłam zdenerwowana, a jednocześnie roztrzęsiona. Życie Bumblebee
musiało być okropne, a mnie przy nim nie
było. Strasznie tego żałuję. Popełniłam błąd, a teraz muszę go naprawić…
Rozdział jak zawsze ekstra. Już się nie mogę doczekać kolejnego ;) Robi się coraz ciekawiej ^_^
OdpowiedzUsuńNati
"Nie kuś diabła."? - z ust cybertroniańczyka dziwnie to brzmi. xD
OdpowiedzUsuńNo mogłam w sumie napisać "Nie kuś Unikrona" :-) xD
Usuńsuper super super blog czytając te rozdziały popłakałam się dzienki że stworzyłaś tego bloga
OdpowiedzUsuń