Przyjaciele
są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak
latać.
Antoine de Saint-Exupéry
Postanowiłam
pojechać do Dinobotów. Tylko w naszej bazie czułam się jak w domu –
bezpiecznie. Dzięki nowej formkie podróż nie zajęła aż tak dużo czasu. Kiedy
już byłam na miejscu, na powitanie mnie wyszedł Slug. Z uśmiechem na twarzy
przytulił mnie i podniósł w górę.
-Jak się
cieszę, że tu jesteś. Baliśmy się, że po wizycie w Iacon o nas zapomnisz – bot
postawił mnie na ziemię.
-Nigdy o was
nie zapomnę. Jesteście moją rodziną, a rodziny się nie opuszcza – o smar. Te
słowa nie do końca są prawdziwe w moim przypadku. W końcu to ja nie wróciłam do
ojca…
-Masz rację.
Rodzina to rodzina – przez chwilę milczeliśmy – No to jak tam jest? W wielkim
świecie?
-Czuję się
tam trochę nieswojo, ale nie jest źle. Tylko że… - urwałam –Megatron wrócił.
-Jak to
możliwe? Myślałem, że…
-Nie żyje?
Ja też. Ale jednak się myliliśmy.
W jednej
chwili usłyszeliśmy dziwny dźwięk i od razu przyjęliśmy postawę do walki. Nasłuchiwaliśmy,
aż tu nagle, tuż przed nami pojawiła się jakaś dziwna fembotka. Miała czarno –
fioletową zbroję z żółtymi wstawkami. Jej oczy miały jasnofioletowy kolor.
Miała jakiś dziwny ogon i trzy pary odnóży. Na jej klatce piersiowej widniał
znak Decepticona.
-Kim
jesteś?! – zapytałam, ale nieznajoma tylko się uśmiechnęła – Zadałam ci
pytanie!
-Nie musisz
znać mojego imienia, bo zostało ci kilkanaście sekund życia - w jednej chwili fembotka rzuciła się na
nas.
Pierw
wystrzeliła z rąk pajęczyną w Slug’a. Przygwoździła bota do ściany bazy. Potem
ruszyła na mnie. Robiłam szybkie uniki przed jej strzałami. Szybko wyciągnęłam
katanę i zaatakowałam. Niestety nieznajoma odpychała ciosy jedną parą swoich
odnóży. Niespodziewanie wystrzeliła pajęczyną w moją dłoń, która również
przykleiła się do ściany. Następny strzał już całkiem przykuł mnie do metalu.
Decepticońska gnida podeszła do mnie, uśmiechnęła się zwycięsko, a jej usta
zamieniły się w coś przypominającego…rurkę od odkurzacza zakończoną szczypcami.
Fembotka zbliżała się, a ja nie mogłam się ruszyć. W ostatniej chwili udało mi
się wyrwać dłoń, w której trzymałam katanę i zranić nieznajomą. Z jej ręki
zaczął wypływać energon, a ona sama wycofała się i uciekła. Szybko uwolniłam
Slug’a.
-Co to było?!
-Nie mam
pojęcia, ale chyba chciała wyssać mi energon.
-To chore!
-Muszę jak
najszybciej zawiadomić Autoboty. To coś może zagrozić całemu Cybertronowi. Ty i
reszta macie zostać w bazie.
-Tak jest –
Slug wrócił do środka, a ja zmieniłam się w pojazd i pojechałam do Iacon.
Narracja
trzecio osobowa
Stał przed
nim, wyprostowany i poważny, a jednak zdenerwowany. Były Lord Decepticonów był
skuty i nie miał możliwości ucieczki, a jednak coś sprawiało, że się go bał…
Niepewnie podszedł o krok bliżej.
-Nie gryzę
Ultra Magnusie – odezwał się, jakby wyczuł jego strach – To ja w końcu jestem
tu więźniem.
-Sam tu
przyleciałeś, choć przysięgałeś, że zostawisz Cybertron w spokoju. Teraz musisz
ponieść konsekwencje – Megatron zaśmiał się.
-O Ultra
Magnusie, naprawdę nie jesteś taki jak Optimus Prime.
-Nie muszę
być jak on, żeby zgasić twoją iskrę! – Magnus zacisnął pięści. Był gotowy zabić
swojego wroga.
-Aż tak ci
przeszkadza fakt, że wszyscy chcą, byś był taki jak on? To dlatego jesteś
specyficznie nastawiony do Blackstar? – Ostatnie słowa Megatrona zaciekawiły Ultra
Magnusa.
-Co wiesz o
Blackstar? Znasz ją? – Bot znów się zaśmiał.
-Lepiej niż
myślisz. Mogę ci wszystko powiedzieć, ale pod jednym warunkiem. Chcę móc tu
żyć, nie w więzieniu. Chcę normalnie funkcjonować na Cybertronie – Magnus
zastanowił się przez chwilę. Pójść na ugodę z liderem Decepticonów? To raczej
marny pomysł. A jednak, chęć poznania przeszłości Blackstar, wzięła górę nad
obawami przed Meagatronem.
-Dobrze. Ale
obejmiesz funkcję konsultanta w sprawie Decepticonów. Część z nich próbuje
zdobyć Cybertron i chcę ich z łatwością zamknąć. Ty mi w tym pomożesz.
-Jakże
mógłbym odmówić – Megatron uśmiechnął się i obszedł Magnusa, aż doszedł do
wielkiego okna przez które widział miasto Iacon. Odnowione, pełne życia. Był
szczęśliwy, bo wiedział, że wkrótce będzie mógł przechadzać się jego ulicami –
Widzisz przez dość długi czas opiekowałem się małą Blackastar. Byłem wtedy
jeszcze gladiatorem, zaczynałem wchodzić w sprawy polityczne. Znałem już
Optimu… jeszcze Oriona Pax’a.
-Megatronie
nie chcę twojego życiorysu, powiedz mi kim ona jest!
-To bardzo
proste Magnusie. Jeszcze się nie domyśliłeś? Sposób w jaki mówi, w jaki się
porusza i walczy. Nie ważne co nauczył ją zakon, ona cały czas przypomina
jedynie jednego bota – Lider Autobotów robił się coraz bardziej niecierpliwy.
Megatron to zauważył, więc skończył bawić się w gierki i przeszedł do sedna –
Dobrze więc. Blackstar, jest córką Optimusa Prime’a – Ultra Magnus zastygł jak
kamień. Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał.
-Ale to nie
możliwe. Prime nie miał córki!
-Zanim stał
się Optimusem, miał żonę, Elitę One i
oboje mieli córkę, Blackstar. Czarna gwiazdeczka nigdy jednak nie chciała, by
ktoś traktował ją inaczej, więc nie mówiła prawdy o tym, kim jest – „I tak musi
zostać” – pomyślał Magnus. Nikt nie może dowiedzieć się prawdy. Inaczej będą
egzekwować jego władzę i to ona będzie rządzić Cybertronem. Bot bał się stracić
stanowisko. Musiał więc coś wymyślić.
-Nikomu masz
o tym nie mówić, zrozumiałeś – Megatron pokiwał głową – Ktoś o tym jeszcze wie?
-Możliwe, że
wasz stary medyk. Ten przyjaciel Prime’a.
-On jest na
ziemi. Nie zagrozi nam.
-Nam? – Lord
uśmiechnął się – podszedł do Magnusa – Widzę, że coraz bardziej się do mnie
przekonujesz?
-Jak widać.
A teraz powiedz mi, czy ona ma jakieś słabości?
-Przez długi
czas myślałem, że Optimus był jedyną. Dziś jednak przekonałem się, jak bardzo
się myliłem. Wasz żółty mikrus to jej największa słabość.
-Bumblebee…
przyjaźnili się.
-To było
chyba coś więcej. Ona oddałaby za niego życie – Ultra Magnus nie chciał ranić
Bumblebee, ale jeżeli Blackstar będzie chciała odebrać mu władzę, posunie się
do wszystkiego.
Lider
Autobotów wyłączył kajdany Megatrona, a bot rozmasował nadgarstki. Oboje
uśmiechnęli się i uścisnęli dłonie.
-Witamy
wśród Autobotów – powiedział Magnus, a zaraz potem do pomieszczenia wpadła
Blackstar, w towarzystwie Bulkhead’a, Bumblebee i Smokescrean’a.
Oczami
Blackstar
Wpadłam do
pokoju nawet nie zwracając uwagi na pukanie. Magnus musiał jak najszybciej
dowiedzieć się o zagrożeniu.
-Czy wy nie
wiecie co to pukanie?! – oczywiście, jak zwykle oburzony.
-Przepraszamy
Ultra Magnusie – odezwał się Bulkhead – Blackstar mówiła, że to coś bardzo
ważnego.
-Niech więc
powie, co jest tak ważnego?
-Ultra
Magnusie, chcę zgłosić, że jakiś cykl temu na terytorium Dinobotów miał miejsce
atak. Napastniczka miała ciemną zbroję z żółtymi wstawkami oraz
charakterystyczne jasnofioletowe oczy. Miała także trzy pary odnóży, jak u
ludzkiego pająka. Najdziwniejsze było to, że w pewnym momencie jej usta
zmieniły się w coś przypominającego rurkę zakończoną szczypcami. Podejrzewam,
że ta fembotka chciała nam wyssać energon – sama nie wiem, czy ktoś mi w to
uwierzy. Wszyscy byli poważni, ale z jakiegoś powodu miałam wrażenie, że zaraz
usłyszę jeden wielki śmiech. Na szczęście tak się nie stało.
-Osobniczka,
którą nam przedstawiłaś, przypomina Airachnid. Nie pamiętam jednak, by ona była
czymś w rodzaju ludzkiego wampira.
-Poza tym,
Arcee zamknęła ją w głowicy hibernacyjnej – wtrącił się Bulk.
-Ale kiedy
zdobyliśmy Nemezis nie było jej na statku – dodał Smoke.
-Może ja
rozjaśnię trochę sytuację – odezwał się Megatron. Niech to złom, akurat kiedy
zdążyłam o nim zapomnieć – Po zniszczeniu waszej bazy na Ziemi, zebraliśmy
kilka pamiątek, w tym Airachnid. Niestety mój „genialny” medyk Knock Out i „wspaniały”
komandor Starscream zaczęli eksperymentować z syntetycznym i mrocznym
energonem. Podawali coraz większe dawki połączonego paliwa Silasowi, w ciele
Breadowna, a on oszalał. Stał się czymś w rodzaju Zombie, jak powiedzieliby to
ludzie. Silas uwolnił Airachnid żeby się pożywić, ale ona go zabiła. Jak widać,
zdążył ją jednak zarazić.
-Więc to
jest przenośne. Trzeba szybko znaleźć Airachnid – w końcu odezwał się Bee – Na
razie nic nikomu nie mówmy, nie wzbudzajmy paniki. Znajdziemy fembotkę i
powstrzymamy ją.
-Dobrze
więc. Wyruszycie w obecnej grupie, włącznie z Megatronem – wszyscy ze
zdziwieniem spojrzeliśmy na Magnusa – Airachnid jest Decepticonem, a ja właśnie
mianowałem Megatrona moim doradcom w sprawach Decepticonów. Idzie z wami.
Zabierzcie też Knock Outa. On wie najwięcej o zachowaniach takiego typu
stworzenia.
-Do tego to
jego wina – dodał pod nosem Smoke. Wszyscy zaczęliśmy wychodzić z
pomieszczenia. Ja i Bee szliśmy ostatni.
-Bumblebee – zatrzymał nas Ultra Magnus –
Jeszcze jedno. Nie mówcie Arcee.
-Oczywiście –
i wyszliśmy. Kiedy drzwi się zamknęły, od razu rozpoczęłam rozmowę z Bee.
-Dlaczego
mamy nie mówić Arcee?
-Ponieważ ma
ona uraz wobec Airachnid. Podczas wojny pajęczyca pojmała Cee i torturowała ją.
Potem zabiła partnera Arcee z zimną krwią, a ona musiała na to patrzeć. Cee do
tej pory obwinia się za jego śmierć.
-Nic nie
boli bardziej niż patrzeć na cierpienie bliskich – spojrzałam na Bumblebee, ale
on nawet na mnie nie patrzył. W końcu musiałam mu coś powiedzieć, przeprosić za
nieobecność kiedy najbardziej mnie potrzebował –
BeewiemcosięstałopodczasbitwywKaon – powiedziałam na jednym wdechu. Bumblebee
zerknął na mnie i zatrzymał się – Wiem, jak cierpiałeś, a mnie nie było przy
tobie. Naprawdę, przepraszam cię.
-Blackstar,
nie mam ci niczego za złe. Ja sam niepotrzebnie się narażałem, a zresztą ty
mnie ostrzegałaś. Chciałaś, żebym tam nie leciał i nie posłuchałem się – udałam
uśmiech, bo tak naprawdę strasznie chciało mi się płakać.
-On ci teraz
nie przeszkadza? Jego obecność? To, że musimy walczyć ramie w ramie?
-Staram się
o tym nie myśleć, ale – Bee spojrzał w stronę Megatrona – tak, strasznie mi
przeszkadza jego obecność. Czuję, że on nas zdradzi.
-Ja dziwnym
trafem, też.
-Nie stójmy
tu tak. Trzeba dorwać Airachnid zanim kogoś zarazi. Taka epidemia, mogłaby
zapanować nad całą planetą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz