piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział XII - Epidemia


Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać.

Antoine de Saint-Exupéry

Postanowiłam pojechać do Dinobotów. Tylko w naszej bazie czułam się jak w domu – bezpiecznie. Dzięki nowej formkie podróż nie zajęła aż tak dużo czasu. Kiedy już byłam na miejscu, na powitanie mnie wyszedł Slug. Z uśmiechem na twarzy przytulił mnie i podniósł w górę.

-Jak się cieszę, że tu jesteś. Baliśmy się, że po wizycie w Iacon o nas zapomnisz – bot postawił mnie na ziemię.

-Nigdy o was nie zapomnę. Jesteście moją rodziną, a rodziny się nie opuszcza – o smar. Te słowa nie do końca są prawdziwe w moim przypadku. W końcu to ja nie wróciłam do ojca…

-Masz rację. Rodzina to rodzina – przez chwilę milczeliśmy – No to jak tam jest? W wielkim świecie?

-Czuję się tam trochę nieswojo, ale nie jest źle. Tylko że… - urwałam –Megatron wrócił.

-Jak to możliwe? Myślałem, że…

-Nie żyje? Ja też. Ale jednak się myliliśmy.

W jednej chwili usłyszeliśmy dziwny dźwięk i od razu przyjęliśmy postawę do walki. Nasłuchiwaliśmy, aż tu nagle, tuż przed nami pojawiła się jakaś dziwna fembotka. Miała czarno – fioletową zbroję z żółtymi wstawkami. Jej oczy miały jasnofioletowy kolor. Miała jakiś dziwny ogon i trzy pary odnóży. Na jej klatce piersiowej widniał znak Decepticona.

-Kim jesteś?! – zapytałam, ale nieznajoma tylko się uśmiechnęła – Zadałam ci pytanie!

-Nie musisz znać mojego imienia, bo zostało ci kilkanaście sekund życia  - w jednej chwili fembotka rzuciła się na nas.

Pierw wystrzeliła z rąk pajęczyną w Slug’a. Przygwoździła bota do ściany bazy. Potem ruszyła na mnie. Robiłam szybkie uniki przed jej strzałami. Szybko wyciągnęłam katanę i zaatakowałam. Niestety nieznajoma odpychała ciosy jedną parą swoich odnóży. Niespodziewanie wystrzeliła pajęczyną w moją dłoń, która również przykleiła się do ściany. Następny strzał już całkiem przykuł mnie do metalu. Decepticońska gnida podeszła do mnie, uśmiechnęła się zwycięsko, a jej usta zamieniły się w coś przypominającego…rurkę od odkurzacza zakończoną szczypcami. Fembotka zbliżała się, a ja nie mogłam się ruszyć. W ostatniej chwili udało mi się wyrwać dłoń, w której trzymałam katanę i zranić nieznajomą. Z jej ręki zaczął wypływać energon, a ona sama wycofała się i uciekła. Szybko uwolniłam Slug’a.

 -Co to było?!

-Nie mam pojęcia, ale chyba chciała wyssać mi energon.

-To chore!

-Muszę jak najszybciej zawiadomić Autoboty. To coś może zagrozić całemu Cybertronowi. Ty i reszta macie zostać w bazie.

-Tak jest – Slug wrócił do środka, a ja zmieniłam się w pojazd i pojechałam do Iacon.

 

Narracja trzecio osobowa

Stał przed nim, wyprostowany i poważny, a jednak zdenerwowany. Były Lord Decepticonów był skuty i nie miał możliwości ucieczki, a jednak coś sprawiało, że się go bał… Niepewnie podszedł o krok bliżej.

-Nie gryzę Ultra Magnusie – odezwał się, jakby wyczuł jego strach – To ja w końcu jestem tu więźniem.

-Sam tu przyleciałeś, choć przysięgałeś, że zostawisz Cybertron w spokoju. Teraz musisz ponieść konsekwencje – Megatron zaśmiał się.

-O Ultra Magnusie, naprawdę nie jesteś taki jak Optimus Prime.

-Nie muszę być jak on, żeby zgasić twoją iskrę! – Magnus zacisnął pięści. Był gotowy zabić swojego wroga. 

-Aż tak ci przeszkadza fakt, że wszyscy chcą, byś był taki jak on? To dlatego jesteś specyficznie nastawiony do Blackstar? – Ostatnie słowa Megatrona zaciekawiły Ultra Magnusa.

-Co wiesz o Blackstar? Znasz ją? – Bot znów się zaśmiał.

-Lepiej niż myślisz. Mogę ci wszystko powiedzieć, ale pod jednym warunkiem. Chcę móc tu żyć, nie w więzieniu. Chcę normalnie funkcjonować na Cybertronie – Magnus zastanowił się przez chwilę. Pójść na ugodę z liderem Decepticonów? To raczej marny pomysł. A jednak, chęć poznania przeszłości Blackstar, wzięła górę nad obawami przed Meagatronem.

-Dobrze. Ale obejmiesz funkcję konsultanta w sprawie Decepticonów. Część z nich próbuje zdobyć Cybertron i chcę ich z łatwością zamknąć. Ty mi w tym pomożesz.

-Jakże mógłbym odmówić – Megatron uśmiechnął się i obszedł Magnusa, aż doszedł do wielkiego okna przez które widział miasto Iacon. Odnowione, pełne życia. Był szczęśliwy, bo wiedział, że wkrótce będzie mógł przechadzać się jego ulicami – Widzisz przez dość długi czas opiekowałem się małą Blackastar. Byłem wtedy jeszcze gladiatorem, zaczynałem wchodzić w sprawy polityczne. Znałem już Optimu… jeszcze Oriona Pax’a.

-Megatronie nie chcę twojego życiorysu, powiedz mi kim ona jest!

-To bardzo proste Magnusie. Jeszcze się nie domyśliłeś? Sposób w jaki mówi, w jaki się porusza i walczy. Nie ważne co nauczył ją zakon, ona cały czas przypomina jedynie jednego bota – Lider Autobotów robił się coraz bardziej niecierpliwy. Megatron to zauważył, więc skończył bawić się w gierki i przeszedł do sedna – Dobrze więc. Blackstar, jest córką Optimusa Prime’a – Ultra Magnus zastygł jak kamień. Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał.

-Ale to nie możliwe. Prime nie miał córki!

-Zanim stał się Optimusem, miał  żonę, Elitę One i oboje mieli córkę, Blackstar. Czarna gwiazdeczka nigdy jednak nie chciała, by ktoś traktował ją inaczej, więc nie mówiła prawdy o tym, kim jest – „I tak musi zostać” – pomyślał Magnus. Nikt nie może dowiedzieć się prawdy. Inaczej będą egzekwować jego władzę i to ona będzie rządzić Cybertronem. Bot bał się stracić stanowisko. Musiał więc coś wymyślić.

-Nikomu masz o tym nie mówić, zrozumiałeś – Megatron pokiwał głową – Ktoś o tym jeszcze wie?

-Możliwe, że wasz stary medyk. Ten przyjaciel Prime’a.

-On jest na ziemi. Nie zagrozi nam.

-Nam? – Lord uśmiechnął się – podszedł do Magnusa – Widzę, że coraz bardziej się do mnie przekonujesz?

-Jak widać. A teraz powiedz mi, czy ona ma jakieś słabości?

-Przez długi czas myślałem, że Optimus był jedyną. Dziś jednak przekonałem się, jak bardzo się myliłem. Wasz żółty mikrus to jej największa słabość.

-Bumblebee… przyjaźnili się.

-To było chyba coś więcej. Ona oddałaby za niego życie – Ultra Magnus nie chciał ranić Bumblebee, ale jeżeli Blackstar będzie chciała odebrać mu władzę, posunie się do wszystkiego.

Lider Autobotów wyłączył kajdany Megatrona, a bot rozmasował nadgarstki. Oboje uśmiechnęli się i uścisnęli dłonie.

-Witamy wśród Autobotów – powiedział Magnus, a zaraz potem do pomieszczenia wpadła Blackstar, w towarzystwie Bulkhead’a, Bumblebee i Smokescrean’a.

 

Oczami Blackstar

Wpadłam do pokoju nawet nie zwracając uwagi na pukanie. Magnus musiał jak najszybciej dowiedzieć się o zagrożeniu.

-Czy wy nie wiecie co to pukanie?! – oczywiście, jak zwykle oburzony.

-Przepraszamy Ultra Magnusie – odezwał się Bulkhead – Blackstar mówiła, że to coś bardzo ważnego.

-Niech więc powie, co jest tak ważnego?

-Ultra Magnusie, chcę zgłosić, że jakiś cykl temu na terytorium Dinobotów miał miejsce atak. Napastniczka miała ciemną zbroję z żółtymi wstawkami oraz charakterystyczne jasnofioletowe oczy. Miała także trzy pary odnóży, jak u ludzkiego pająka. Najdziwniejsze było to, że w pewnym momencie jej usta zmieniły się w coś przypominającego rurkę zakończoną szczypcami. Podejrzewam, że ta fembotka chciała nam wyssać energon – sama nie wiem, czy ktoś mi w to uwierzy. Wszyscy byli poważni, ale z jakiegoś powodu miałam wrażenie, że zaraz usłyszę jeden wielki śmiech. Na szczęście tak się nie stało.

-Osobniczka, którą nam przedstawiłaś, przypomina Airachnid. Nie pamiętam jednak, by ona była czymś w rodzaju ludzkiego wampira.

-Poza tym, Arcee zamknęła ją w głowicy hibernacyjnej – wtrącił się Bulk.

-Ale kiedy zdobyliśmy Nemezis nie było jej na statku – dodał Smoke.

-Może ja rozjaśnię trochę sytuację – odezwał się Megatron. Niech to złom, akurat kiedy zdążyłam o nim zapomnieć – Po zniszczeniu waszej bazy na Ziemi, zebraliśmy kilka pamiątek, w tym Airachnid. Niestety mój „genialny” medyk Knock Out i „wspaniały” komandor Starscream zaczęli eksperymentować z syntetycznym i mrocznym energonem. Podawali coraz większe dawki połączonego paliwa Silasowi, w ciele Breadowna, a on oszalał. Stał się czymś w rodzaju Zombie, jak powiedzieliby to ludzie. Silas uwolnił Airachnid żeby się pożywić, ale ona go zabiła. Jak widać, zdążył ją jednak zarazić.

-Więc to jest przenośne. Trzeba szybko znaleźć Airachnid – w końcu odezwał się Bee – Na razie nic nikomu nie mówmy, nie wzbudzajmy paniki. Znajdziemy fembotkę i powstrzymamy ją.

-Dobrze więc. Wyruszycie w obecnej grupie, włącznie z Megatronem – wszyscy ze zdziwieniem spojrzeliśmy na Magnusa – Airachnid jest Decepticonem, a ja właśnie mianowałem Megatrona moim doradcom w sprawach Decepticonów. Idzie z wami. Zabierzcie też Knock Outa. On wie najwięcej o zachowaniach takiego typu stworzenia.

-Do tego to jego wina – dodał pod nosem Smoke. Wszyscy zaczęliśmy wychodzić z pomieszczenia. Ja i Bee szliśmy ostatni.

 -Bumblebee – zatrzymał nas Ultra Magnus – Jeszcze jedno. Nie mówcie Arcee.

-Oczywiście – i wyszliśmy. Kiedy drzwi się zamknęły, od razu rozpoczęłam rozmowę z Bee.

-Dlaczego mamy nie mówić Arcee?

-Ponieważ ma ona uraz wobec Airachnid. Podczas wojny pajęczyca pojmała Cee i torturowała ją. Potem zabiła partnera Arcee z zimną krwią, a ona musiała na to patrzeć. Cee do tej pory obwinia się za jego śmierć.

-Nic nie boli bardziej niż patrzeć na cierpienie bliskich – spojrzałam na Bumblebee, ale on nawet na mnie nie patrzył. W końcu musiałam mu coś powiedzieć, przeprosić za nieobecność kiedy najbardziej mnie potrzebował – BeewiemcosięstałopodczasbitwywKaon – powiedziałam na jednym wdechu. Bumblebee zerknął na mnie i zatrzymał się – Wiem, jak cierpiałeś, a mnie nie było przy tobie. Naprawdę, przepraszam cię.

-Blackstar, nie mam ci niczego za złe. Ja sam niepotrzebnie się narażałem, a zresztą ty mnie ostrzegałaś. Chciałaś, żebym tam nie leciał i nie posłuchałem się – udałam uśmiech, bo tak naprawdę strasznie chciało mi się płakać.

-On ci teraz nie przeszkadza? Jego obecność? To, że musimy walczyć ramie w ramie?

-Staram się o tym nie myśleć, ale – Bee spojrzał w stronę Megatrona – tak, strasznie mi przeszkadza jego obecność. Czuję, że on nas zdradzi.

-Ja dziwnym trafem, też.

-Nie stójmy tu tak. Trzeba dorwać Airachnid zanim kogoś zarazi. Taka epidemia, mogłaby zapanować nad całą planetą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz