sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział XIII - Prosto w pajęczynę


Weź moje myśli i weź mój ból
Jak pusta butelka bierze deszcz
I ulecz, ulecz, ulecz, ulecz

Weź moją przeszłość i weź moje grzechy
Jak pusty żagiel bierze wiatr
i ulecz, ulecz, ulecz, ulecz

I powiedz mi kilka rzeczy ostatnich
I powiedz mi kilka rzeczy ostatnich

Weź moje serce i weź moją dłoń
Jak ocean bierze brudne piaski
I ulecz, ulecz, ulecz, ulecz
Tom Oddel - Heal

Po kilku minicyklach dotarliśmy do laboratorium. Nie zatrzymując się poszliśmy do Knock Outa. Każdy bot, którego mijaliśmy patrzał na Megatrona, to ze strachem, to z nienawiścią. Byłam pewna, że większość z nich najchętniej zabiłaby lidera Decepticonów.

Drzwi do laboratorium doktora otworzyły się, a cała nasza piątka weszła do środka. Knock Out odwrócił się powoli w naszym kierunku i na widok swojego byłego szefa aż podskoczył ze strachu.

-Megatron! Ale, co ty tu robisz? Nie powinieneś być w celi.

-Mógłbym zapytać o to samo. Jeżeli ty dostałeś drugą szansę, to myślałeś, że ja jej nie otrzymam?

-Ależ…nie – jąkał się bot. Musiałam jak najszybciej go uspokoić.

-Knock Out, Megatron nic ci nie zrobi. Jest tu, by nam pomóc. Na Cybertronie grasuje Airachnid.

-Fembotka zaraziła się wirusem, którego nosił w sobie Silas w ciele Break Downa – dodał Megatron – Sam go stworzyłeś, więc teraz pomożesz zatrzymać pajęczycę.

-Ja? Ale ja jestem tylko medykiem.

-Nie tchórz Knock Out – powiedział najwyraźniej rozbawiony całą sytuacją Smokescreen – Postaramy się, by twój lakier nie ucierpiał.

-Lakier to jedno, boję się o moją iskrę! Chodź lakier byłby ogromną stratą – dodał po nosem.

-Kończmy tą pogadankę – pośpieszył nas Bumblebee – Czas ruszać. Zaczniemy od okolic cmentarza. Może Airachnid nadal gdzieś się tam kręci – i całą drużyną ruszyliśmy w drogę.

***

Kiedy dotarliśmy na miejsce, na cmentarzu nie było nawet Dinobotów. Mam nadzieję, że zostały w bazie, a nie ruszyły za Decepticonem. Sami sobie nie poradzą, są za wolni. Airachnid porusza się bardzo szybko i jest zwinna. Musimy być na nią przygotowani.

-Rozdzielmy się i poszukajmy jej – powiedział Bee – Jeżeli cokolwiek zauważycie, od razu skontaktujcie się z resztą drużyny. Bulkhead, pójdziesz z Knock Outem, a ty Blackstar ze Smokescreen’em. Ja pójdę z Megatronem – spojrzałam na bota ze zmartwieniem. Boję się o niego. Boję się, że Megatron będzie chciał się zemścić. Ale jeżeli cokolwiek mu zrobi, zapłaci za to życiem.

Rozdzieliliśmy się i każde z nas poszło w swoja stronę. Smoke po kilku minicyklach zaczął mnie wyprzedać. Najwyraźniej nie lubił czekać, wolał działać.

-Wychodzenie przede mnie nic ci nie da. Może jedynie zrobi z ciebie łatwy cel. Jeśli chcesz się popisać, to nie w ten sposób.

-Przed tobą? – bot odwrócił się w moją stronę - Walczyłem u boku Optimusa, uratowałem mu nawet życie. Chciał żebym został… - urwał – Nieważne zresztą. Już jakiś czas temu skończyłem z popisywaniem. Dostałem nauczkę za tego typu zagrania. Teraz chcę tylko złapać Airachnid.

-Złapiemy ją, w swoim czasie – dołączyłam do Smoke’a i razem szliśmy przed siebie, bacznie obserwując i nasłuchując. Smokescreen może i był młody, ale to dobry bot. Umie słuchać, a przede wszystkim walczyć. Czeka go świetlana przyszłość.

-To jak dokładnie dostałaś się do Ligii? – zapytał niespodziewanie – Zaprosili cię, czy sama chciałaś dołączyć?

-Dołączyłam do nich po bitwie, w której oficjalnie zginęłam. Wojownicy Ligii znaleźli mnie, uratowali i zaproponowali przyłączenie się. Spędziłam z nimi długie maxicykle, aż jeden z nas nie zdradził. Liga upadła, a większość z nas zginęła.

-A potem zaczęłaś załatwiać cony. Zostałaś legendą.

-Tak mówią, ale teraz dla większości jestem tylko zwykłą zabójczynią.

-Nie dla mnie – uśmiechnęłam się do Smoke’a, ale po chwili znów spoważniałam. Usłyszałam znany mi dźwięk poruszania się pajęczycy.

-Słyszałeś to? – bot kiwnął głową, a ja połączyłam się z resztą – Airachnid gdzieś tu jest. Słyszeliśmy ją. Prosimy o wsparcie.

-Już jedziemy – odezwał się Bumblebee - Starajcie się nie walczyć do póki nie dojedziemy.

-Z tym możemy mieć problem – powiedział Smokescreen i pokazał stojącą przed nami pajęczycę. Uśmiechała się wrednie i była gotowa do ataku. Musiałam ją czymś zająć.

-Jak na zombiaka, jesteś nawet dobrze rozwinięta. Co czyni cię taką wyjątkową? Bo na pewno nie urok osobisty.

-Połączenie mrocznego i syntetycznego energonu nie działa na mnie tak jak na innych. Jestem silniejsza. Poza tym, setki insecticonów gotowych na moje rozkazy dobrowolnie oddało mi swój energon. Już teraz mogę funkcjonować bez dodatkowego paliwa wiele megacykli, a jeśli pożywię się całym Cybertronem…

-Będziesz mogła żyć wiecznie – dokończył Smoke.

-Ostatnio zdołałaś uciec, ale teraz ci na to nie pozwolimy – wyciągnęłam katanę i przygotowałam się do walki. Bee i reszta zaraz powinni tu być. Dałam znak Smokescreen’owi i oboje ruszyliśmy na nią.

Bot strzelał z blasterów, a kiedy dotarłam dość blisko i ja zaatakowałam. Pajęczyca robiła jednak bardzo szybkie uniki i ciężko było ją zranić. Nasza dwójka nie starczyła, więc miałam nadzieję, że reszta szybko się zjawi. Jak na zawołanie reszta drużyny pojawiła się i ruszyła na Airachnid. Na widok Megatrona, fembotka się nieco zlękła, ale i strach jej nie zatrzymał. Zaczęła strzelać w nas pajęczyną, ale i my robiliśmy świetne uniki. Problem z tym miał jedynie Bulkhead, którego wielkość nieco utrudniała robienie uników. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić Bee ruszył na pajęczycę. Uderzył ją z pięści prosto w twarz, a ona upadła na ziemię. Myślałam, że wygraliśmy. Bumblebee przyszykował kajdanki i już miał ją skuć, kiedy fembotka wystrzeliła w niego pajęczyną i związała. Bot upadł, a my znów zaczęliśmy strzelać w Airachnid. W pewnym momencie zorientowałam się, że nigdzie nie widzę Knock Outa. Pewnie tchórz się schował.

Bee nie mógł się uwolnić, a nasza czwórka powoli się męczyła. Pajęczyca natomiast była w swoim żywiole. To pewnie działanie mrocznego i syntetycznego energonu. W końcu zadecydowałam, że pójdę pomóc Bumblebee. Wyłączyłam blastery i  podbiegłam do bota. Ostrzem zaczęłam przecinać pajęczynę.

-Blackstar, uważaj! – zawołał Bee. Odwróciłam się i zobaczyłam, że fembotka wystrzeliła w naszym kierunku kilka pocisków.

Jeśli ja się odsunę, oberwie Bee. Dlatego też zostałam i osłaniałam przyjaciela. W ostatniej chwili tuż przed nas skoczył Smokescreen, w którego uderzyły pociski. Bot upadł na nas i przeturlał się jeszcze mały kawałek. Z jego klatki piersiowej zaczął wypływać energon. Szybko przecięłam więzy Bee kataną i podbiegłam do rannego bota. Smoke leżał nieprzytomny, a w klatce piersiowej miał dziurę, która prawie dotarła do iskry. Jeszcze jeden pocisk i byłoby po nim.

-Knock Out! – zawołałam doktora – Wyłaź, gdziekolwiek jesteś, mamy rannego! – te słowa obudziły tchórzliwego bota, który w momencie wyszedł zza skały o podbiegł do nas. Od razu zajął się pacjentem.

-Jedno z was musi mi pomóc.

-Ja zostanę – powiedział Bee – Idź – przytaknęłam i z kataną ruszyłam na Airachnid.

Nim fembotka zdążyła mnie zauważyć, odcięłam jedna parę jej odnóży. Pajęczyca zachwiała się, ale ostatecznie złapała równowagę.

-Potrzebuję…energonu! – jej twarz znów się zmieniła, a ona ruszyła na nas wściekła.

Skoczyła na Megatrona i chciała wyssać z niego energon, ale on zepchnął ją z siebie i uderzył w brzuch. Airachnid cofnęła się o kilka kroków, ale nie przestawała. Znów zaczęła w nas strzelać pajęczyną, ale tym razem o wiele szybciej. Potrzeba energonu zaczęła zmieniać ją w bezmózgą istotę. W pewnym momencie trafiła Bulkhead’a, który związany upadł na ziemię. Fembotka podeszła do niego i już miała wyssać z niego energon, kiedy Megatron odciął jej rurkę. Airachnid zawyła z bólu, ale nadal atakowała. Uderzyła Megatrona tak mocno, że odleciał kilka metrów, a potem pajęczyną przykleiła go do skały. Zostałam tylko ja. Pajęczyca próbowała uderzyć mnie odnóżami, ale zatrzymywałam jej ciosy. Odepchnęłam ją, a jej ogon zmienił się w parę normalnych nóg. Jej dwie pozostałe pary odstawały teraz od pleców. Powoli się męczyła. Zaczęłam strzelać w nią z blasterów, ale nadal robiła wyśmienite uniki. Dosyć tego. Włączyłam kamuflaż i zaczęłam po cichu iść w jej kierunku. Fembotka nasłuchiwała, a ja podchodziłam coraz bliżej. Już miałam zaatakować, kiedy wystrzeliła w moją stronę pajęczynę. Nie zdążyłam zrobić uniku i ponownie zostałam związana. Mój kamuflaż wyłączył się, a ja leżałam kilka metrów od niej.

-Myślałaś, że kamuflaż ci coś pomorze? Mam zbyt dobrze wyczulone zmysły - uśmiechnęła się i zaczęła iść w stronę Smoke’a.Znów unieruchomiła pajęczyną Bumblebee, a Knock Outa uderzyła jedną ze swoich odnóży tak, że odleciał kilka metrów dalej – Wysysacz mi odrośnie, a w między czasie zgaszę kilka iskier – Airachdnid nachyliła się nam Smokescreen’em żeby wyrwać jego iskrę. Nie mogłam na to pozwolić. Udało mi się dosięgnąć noża i przeciąć pajęczynę.

-Airachnid! – zawołałam, a pajęczyca odwróciła się w moją stronę. Rzuciłam nóż, który trafił ją prosto w głowę. Dla pewności wyciągnęłam katanę, podbiegłam do niej i przebiłam jej iskrę. Fembotka upadła na ziemię, została pokonana. 

Szybko uwolniłam resztę botów i razem zanieśliśmy rannego Smokescreen’a do szpitala, jak i martwą Airachnid jako prezent dla Ultra Magnusa.

***

Bulkhead i Knock Out wzięli Smoke’a do skrzydła szpitalnego w laboratoriach, a ja, Bee i Megatron zanieśliśmy Airachnid do siedziby naszego lidera. Bez pukania (znowu) weszliśmy do głównego pomieszczenia. Magnus jak zwykle siedział przy biurku i czekał. Na co? Nie mam pojęcia, ale Bee mi mówił, że za każdym gdy odwiedza go w jego gabinecie, to właśnie takiego go zastaje.

Megatron położył fembotkę tuż przed Ultra Magnusem, a on lekko wzdrygnął się. Patrzył na nas…z niedowierzaniem. Chyba nie wierzył, że podołamy.

-Wykonaliśmy zadanie – odezwał się Bee – Airachnid nikogo nie zaraziła. Smokescreen jest ranny, ale nie zarażony. Sytuacja została opanowana.

-To widzę. W jakim stanie jest Smokescreen?

-Operują go – odpowiedziałam nim zdążył to zrobić Bumblebee – Oberwał niedaleko iskry, ale wyjdzie z tego.

-A powiedzcie mi, jak pokonaliście Airachnid? – Magnus wstał od biurka i podszedł bliżej nas.

-To Blackstar – powiedział Megatron – Airachnid chciała dobić Smokescreen’a, a Blackstar trafiła ją nożem prosto w głowę, a następnie przebiła jej iskrę kataną – Ultra Magnusa nie bardzo zadowolił fakt, że to ja zabiłam Airachnid, ale jakoś się tym nie przejęłam.

-Dobrze, to już wszystko. Blackstar, zabierz Airachnid do laboratorium, niech dokładnie ją przebadają i potwierdzą zgon. Megatron ci pomoże.

-Oczywiście – oboje wyszliśmy z pokoju, Megatron niosąc martwą, mam nadzieję pajęczycę.

***

Bez problemu donieśliśmy Airachnid do laboratorium, gdzie od razu zaczęli ją badać. W drodze powrotnej postanowiłam odwiedzić Smoke’a i upewnić się, że nic mu nie jest. Szłam powoli, ale momentalnie zatrzymałam się gdy zobaczyłam idącą w moją stronę, zdenerwowaną Arcee.

-To prawda? Ona nie żyje? – mówiła nadzwyczajnie poważnym głosem.

-Owszem.

-Ona była moja! To ja miałam ją zabić! – nerwy jej puściły – Zabiła Taigate’a!

-O przepraszam, że nie pozwoliłam jej zabić Smoke’a, potem pojechać po ciebie żebyś to ty ją zabiła.

-Wystarczyło mnie wcześniej zawiadomić, że wróciła.

-Otrzymaliśmy wyraźny rozkaz od Ultra Magnusa. Jeżeli masz jakieś wąty, idź do niego. A teraz zejdź mi z drogi, idę zobaczyć się z przyjacielem – mówiąc to przeszłam obok Arcee, tyrpiąc ją przy tym w ramię.  

-Zawsze musisz być najlepsza co? – odwróciłam się w jej stronę – Wielka „Zjawa”, „Spectra”, czy Blackstar, która jako jedyna zabijała najniebezpieczniejsze cony na Cybertronie i jako jedyna została na naszej martwej planecie by pochować naszych braci! – fembotka mówiła drżącym głosem – Straciłam dwóch partnerów, a trzeci został na ziemi. Nie chcę już więcej patrzeć na śmierć braci. Powinnaś mi była powiedzieć. Znam…znałam Airachnid najlepiej. Wiedziałam co potrafi. Ale ty oczywiście musiałaś postawić na swoim. Nie wiem jak Bumblebee może cię kochać – po tych słowach Arcee odeszła, a ja zostałam z jedną wielką niewiadomą. Ostatnie siedem słów fembotki przewróciło mój świat do góry nogami. „Nie wiem jak Bumblebee może cię kochać”.

1 komentarz:

  1. ♡.♡ Uwielbiam cię kobieto!!! ♡.♡
    Cee ma dołka, ojej :(
    Czyżby wyrosła z tego jakaś konfrontacja? *zaciera ręcę z lekkim uśmiechem*
    No nic, czekam na ciąg dalszy *-*
    Pozdrawiam **Sisi**

    OdpowiedzUsuń