piątek, 4 września 2015

Rozdział XIV - Drużyna w komplecie


Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wisława Szymborska

Stałam na środku korytarza i zastanawiałam się, co tak naprawdę powinnam teraz zrobić? To co powiedziała Arcee… To nie może być prawda. Dla Bumblebee byłam siostrą, nikim więcej. Teraz powinnam iść do Smokescreen’a. Tak więc znów ruszyłam przed siebie w stronę skrzydła szpitalnego.

Kiedy weszłam do sali gdzie leżał Smoke, nikogo tam nie zastałam. Bot leżał nieprzytomny na stole operacyjnym. Pewnie bali się przenieść go do komory. Może jego stan jest gorszy niż myślałam. Podeszłam bliżej i złapałam Smoke’a za rękę.

-Wiem, że z tego wyjdziesz młody. Jesteś silny, bardzo silny i wiem, że dasz radę. Uratowałeś mnie i za to ci dziękuję – Smokescreen nadal się nie budził. Przez głowę przeszły mi jego słowa, kiedy szukaliśmy Airachnid: „Walczyłem u boku Optimusa, uratowałem mu nawet życie. Chciał żebym został…”. Tak naprawdę, w głębi duszy wiem co miał na myśli. Optimus chciał, żeby Smokescreen został następnym Primem. Musiał coś w nim dostrzec. Ja teraz też to widzę. Smoke wie, co to znaczy poświęcić się dla innych. Jest odważny, a przede wszystkim sprawiedliwy. Pytanie brzmi, dlaczego się nie zgodził?

Niespodziewanie poczułam, że jego dłoń się rusza, a po chwili jego oczy się otwierają. Spojrzał na mnie, pierw z lekkim zdziwieniem, a potem z uśmiechem.

-Cześć „Zjawo”. I jak, dokopaliśmy pajęczycy?

-O tak młody, Airachnid nie żyje – Smoke lekko się zaśmiał.

-Szkoda, że tego nie widziałem. Ale jestem pewny, że zrobiliście to z klasą – uśmiechnęłam się szerzej.

-A ja jestem pewna, że Bulkhead ci to opowie – mówiąc to wskazałam na stojącego za szybą bota. Delikatnie przytuliłam młodego i wyszłam z pomieszczenia, a do środka wszedł Bulk. Teraz czekała mnie mniej przyjemna rozmowa.

***

Stałam przed domem, który dostał się Megatronowi. Nie różnił się od reszty wyglądem, ani wystrojem, ale był nieco wyższy. Zastanawiałam się, co dokładnie chcę mu powiedzieć. W końcu otworzyłam drzwi wejściowe i weszłam do środka. Bot stał przy tylnym oknie, ale kiedy mnie usłyszał, odwrócił się.

-Przeczuwałem, że za niedługo mnie odwiedzisz. Chyba znam cię za dobrze.

-W ogóle mnie nie znasz. To, że opiekowałeś się mną, gdy byłam mała nic nie znaczy – Megatron zaśmiał się.

-Byłem dla ciebie jak drugi ojciec. Szkoda, ze sprawy się później skomplikowały. Ale nie przeciągajmy tej rozmowy. Chcesz się upewnić, że nikomu nie powiem o twoim małym sekrecie?

-To jedna ze spraw, które mamy do omówienia – bot podszedł bliżej. Był ode mnie wyższy o połowę, więc byłam zmuszona patrzeć w górę.

-Tak więc, nie powiem nikomu, nie musisz się o to martwić. Jaka jest kolejna sprawa?

-Bumblebee. Jeżeli cokolwiek, kiedykolwiek mu zrobisz, zgotuję ci takie tortury, po których będziesz mnie błagał o litość. Nie masz pojęcia czego nauczyłam się w Lidze Cieni.

-O, ale mnie korci, żeby się dowiedzieć.

-Ostatnia sprawa – przyłożyłam Megatronowi z pięści w twarz tak, że upadł na ziemię – To za zabicie mojego mistrza i zniszczenie mojego domu – po tych słowach wyszłam z budynku i już nigdy nie chciałam tu wracać. Miałam serdecznie dość Megatrona i jego gadaniny, a zwłaszcza tych jego uśmieszków. Przybrałam formę pojazdu i pojechałam na krótką przejażdżkę.

Niestety po jakiś dziesięciu minicyklach odezwał się Ultra Magnus. Mam natychmiast zgłosić się na nową misję. Tak więc obrałam kurs na siedzibę lidera i pojechałam prosto do celu.

Na miejscu czekali już Bumblebee, Bulkhead, Arcee i biały bot z zielonymi i czerwonymi pasami, którego imienia nadal nie poznałam. Stanęłam obok bee i nawet nie patrzyłam na Arcee.

-Mam dla was kolejną misję – zaczął Magnus – Wyruszycie na Ziemię – na te słowa wszystkie boty momentalnie się uśmiechnęły – Nasi ziemscy przyjaciele mają problem z dwoma Transformerami. Agent Fowler poprosił o przybycie małej grupki botów i zatrzymanie ich. Wyruszacie za cykl, mostem kosmicznym. Wheiljack, weź na wszelki wypadek kilka granatów – powiedział do białego.

-Jakbym kiedyś o nich zapomniał – powiedział z uśmiechem.

- Świetnie. Jakieś pytania?

-Jedno – odezwała się fembotka – Po co nam ona? Blackstar nawet nie ma bladego pojęcia o Ziemi!

-Nie tym tonem Arcee – upomniał ją Magnus – Blackstar jest jedną z najlepszych wojowników Cybertronu, więc z pewnością wam się przyda – no proszę, Ultra Magnus wreszcie mnie docenia – Mass jeszcze jakieś przeciwwskazania co do niej?

-Nie sir.

–W takim razie bądźcie gotowi za cykl przy moście kosmiczym – wszyscy zaczęliśmy wychodzić, ale Arcee dosłownie wybiegła z pomieszczenia. Musi być strasznie wnerwiona. Ja natomiast bardzo się cieszyłam na nową misję. Wreszcie będę mogła zobaczyć Ziemię. W dodatku, będę tam z Bumblebee…

***

Cała nasza  piątka stała przed mostem kosmicznym. Jakiś bot odpalił go a przed nami pojawił się turkusowo – fioletowy portal. Powoli zaczęliśmy w niego wchodzić. Pierwszym co zobaczyłam po drugiej stronie były kamienne, brązowe ściany jaskini. Następnie metalowa podłoga i główny komputer. Kiedy most się zamknąć, a my wszyscy byliśmy po drugiej stronie mogłam dokładnie się rozejrzeć. W kamiennym suficie były zamontowane lampy, na podłodze był namalowany wielki znak Autobotów. Zauważyłam też dość wysoką platformę z kanapą, telewizorem i stolikiem. Nagle przed nami pojawiła się garstka ludzi, a na czele szedł średniego wzrostu mężczyzna przy kości o ciemnej skórze, czarnych włosach z kilkoma siwymi fragmentami i brązowych oczach. Miał na sobie białą koszulę, szary garnitur oraz czarny krawat i buty.

-Witajcie Autoboty. Miło was znów widzieć.  

-My także się cieszymy na twój widok Agencie Fowler – powitał człowieka Bumblebee – Pozwól, że przedstawię ci nową członkinię naszej drużyny, Blackstar.

-Bardzo mi miło Pana poznać Agecie Fowler.

-Mi również. A teraz, może przejdźmy do… - Fowler nie zdążył dokończyć bo to pomieszczenia wbiegł dobrze znany mi bot. Miał biało – pomarańczową zbroję i był starszy niż my wszyscy.

-Mam nadzieję, że zdążyłem – powiedział lekko zdyszany, a następnie spojrzał na mnie z niedowierzaniem – Blackstar? – no nie. Przecież on wie. Muszę coś zrobić. Z uśmiechem podbiegłam do niego i przytuliłam.

-Ratchet, tak za tobą tęskniłam!

-Ja też Blackstar, ale jak ty…

-Później wszystko ci opowiem – zaczęłam mówić szeptem – Ale teraz proszę cię, nie mów nikomu kim był mój ojciec.

-Jeżeli tylko tego chcesz – wypuściłam bota z objęć, a on przywitał się z resztą.

-No – powiedział już trochę zdenerwowany Fowler – To jeżeli nie macie nic przeciwko przejdźmy do…

-Ale Agencie Fowler – znów przerwał mu Ratchet – Dzieciaki zaraz tu będą – mężczyzna westchnął.

-Może po prostu spotkamy się tu za piętnaście minut – mówiąc to Fowler odszedł, a ja nie miałam pojęcia o jakie dzieciaki chodzi. Tak więc podeszłam do ściany i oparłam się o nią, czekając na rozkazy.

Kilka minicykli później do pomieszczenia wbiegła trójka ludzi, niższych niż wszyscy inni. Pierwszy z nich wbiegł czarnowłosy chłopak o niebieskich oczach. Był szczupły, ale umięśniony, najwyższy z całej trójki. Miał na sobie granatowe jeansy, czarną bluzkę z krótkim rękawem i trampki w tym samym kolorze. Druga szła niższa od niego o połowę głowy dziewczyna. Była bardzo szczupła, miała czarne włosy sięgające ramion i brązowe oczy. Była ubrana w czarne spodenki, zakolanówki, fioletową bluzkę na ramiączkach, glany oraz czarną kamizelkę. Ostatni był chłopak wysokości dziewczyny. Również był chudy, miał brązowe oczy i rozczochrane na wszystkie strony włosy. Miał na sobie ciemne spodnie, białą koszulę i pomarańczową kamizelkę oraz trampki. Cała trójka na widok botów „skakała z radości”.

-Miko! – wykrzyknął Bulkhead i podniósł dziewczynę, która następnie wskoczyła na jego ramię i przytuliła się do głowy.

-Tęskniłam za tobą Bulk!

-Ja za tobą też Miko, ja za tobą też.

-Cześć Raf – odezwał się Bee do niższego chłopaka – Wyrosłeś. Jesteś już prawie dorosły.

-No już mnie nie postarzaj staruszku.

-Staruszku? Ja ci dam staruszka! – Bumblebee jednym ruchem dłoni podrzucił chłopaka w górę, a potem zmienił się w samochód i zaczął jeździć  nim po całym pomieszczeniu.

-Witaj Arcee – odezwał się najwyższy.

-Cześć Jack. I jak, rozrabiałeś?

-Żartujesz sobie? Miałem rozrabiać i jeszcze pilnować Miko – fembotka zaśmiała się.

-Masz rację, nie pomyślałam.

Przez jeszcze kilka minut starzy partnerzy rozmawiali ze sobą, a ja i Wheiljack czekaliśmy.

-Nie pójdziesz do nich? – zapytałam.

-Nie chcę przeszkadzać. Każde z nich uzupełnia się wzajemnie, a ja tam nie pasuję.

-Wiem co czujesz. Chcę wykonać zadanie i wracać. Myślałam, że wizyta na Ziemi będzie wyglądać inaczej – Jackie zaśmiał się.

-Wiesz, kiedy przyleciałem tu po raz pierwszy też tak myślałem. Miałem nadzieje, na ciepłe powitanie starych przyjaciół, a co dostałem? Jeszcze cieplejsze powitanie Decepticonów.

-Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy.

-Dokładnie – naszą rozmowę przerwał nadchodzący Agent Fowler. Wszyscy, włącznie z ludźmi podeszliśmy do głównego komputera.

-Wczoraj dwa boty wylądowały w Amazonii i od tego czasu naparzają się tam robiąc mokry bałagan. Wezwałem was, bo jeden z owych transformerów to Autobot. Normalnie wysłalibyśmy ekipę, ale nie chcę ryzykować. Jack i Miko będą wam towarzyszyć.

-Jest Pan pewien, że to dobry pomysł wysyłać ludzi? – zapytałam.

-Oboje byli szkoleni do tego typu akcji. Poradzą sobie – kiwnęłam porozumiewawczo głową – No dzieciaki, szykujcie się. Za pół godziny drużyna ma być w gotowości.

Jack i Miko wyszli z pomieszczenia, a Raf usiadł przy komputerze. Nam pozostało czekać.

Po dwudziestu minicyklach Miko i Jack wrócili. Chłopak miał na sobie dopasowane, ciemne spodnie i bluzkę z krótkim rękawem oraz buty wojskowe. Miał też kamizelkę kuloodporną, a w ręku niósł karabin snajperski. Na szyi miał powieszone gogle. Dziewczyna była ubrana w kombinezon z golfem, buty na płaskiej podeszwie sięgające kolan, rękawiczki bez palców, ramonezkę i pas. Wszystko w czarnym kolorze. Na plecach miała zawieszoną katanę a przy udzie pistolet. Włosy spięła w kitkę.

Wszyscy ustawiliśmy się przed mostem, który po chwili został otwarty przez Ratcheta. Cała drużyna powoli zaczęła wchodzić w portal. Po drugiej stronie czekały na nas zniszczone lasy Amazonii.
 
Chciałabym was jeszcze zapytać, czy nie nudzi wam się wątek typu jestem człowiekiem, ale zamieniam się w transformera? Zaczęłam kolejne opowiadanie (znowu) i nie wiem czy wolelibyście zobaczyć w nim człowieka czy tranformera jako głównego bohatera?
Pozdrawiam i miłego dnia ;-)
***Niki***

2 komentarze:

  1. Rozdział świetny jak zwykle ❤
    Co do "jestem człowiekiem ale zmieniam się w transformersa" to odpowiada mi ten wątek jako iż sama napisałam już takie opowiadanie ;)
    Czekam na next :*
    Pozdrawiam **Sisi**

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam (niecierpliwie!) na następną część! :D

    Co do człowieka zmieniającego się w mecha; wątek oklepany aczkolwiek zależy od pomysłu i historii.

    OdpowiedzUsuń