sobota, 17 października 2015

Rozdział XX - Dzień Sądu


Wiele nocy modliliśmy się…Z jakiegoś powodu nikt nas nie słyszał…
I nasze serca stały się pełną nadziei piosenką…Prawie nie zrozumieliśmy…Lecz teraz się nie boimy…Chociaż wiemy, że jest wiele do strachu…Przenosiliśmy góry…Długo przed tym, nim dowiedzieliśmy się, że mogliśmy…Mogą zdarzyć się cuda…Gdy wierzymy…Choć nadzieja jest krucha…Trudniej nas zabić…

Po kilkunastu minicyklach znalazłam dom Smokescreen’a. W sumie, to znalazłam go dzięki Bulk’owi. Bot właśnie szedł go odwiedzić. Nie powiedziałam mu o wizji. Smoke musi dowiedzieć się o niej pierwszy. Szybkim tempem dotarliśmy do jego domu. Bez pukania, znowu, weszłam do środka i zaczęłam szukać przyjaciela. Zobaczyłam go na podłodze, opartego o ścianę i nieprzytomnego. Szybko pobiegłam do niego i sprawdziłam czy żyje. Na szczęście tak.

-Smokescreen! – zaczęłam go budzić – Smoke! – wtem bot otworzył oczy.

-Optimusie! – zwołał na cały głos, a potem spojrzał na mnie – Znów go widziałem Blackstar. Powiedział, że muszę spełnić swoje przeznaczenie!

-Wiem Smoke. Ja też go widziałam – Smokescreen oderwał na chwilę ode mnie wzrok i chyba zaczął się nad czymś zastanawiać.

-Oboje…

-O czym gadacie? – usłyszałam głos Bulka. Stał w drzwiach i bacznie nas obserwował. Musiałam go stąd jakoś wygonić.

-Posłuchaj Bulkhead. Wydaje nam się, że Cybertronowi zagraża wielkie niebezpieczeństwo. Niech ktoś z Gwardii przesłucha więźniów i tym razem coś od nich wydobędzie. To jest rozkaz – bot przyglądał mi się z uwagą i chyba nieco go zdziwiła moja powaga, z jaką wypowiadałam słowa.

-Już lecę – powiedział, kiedy się otrząsnął i pobiegł przed siebie. Pomogłam Smokescreen’owi wstać  i oboje usiedliśmy na kanapie.

-Widziałaś go? Naprawdę?

-Tak przyśnił mi się. Było tak jak opowiadałeś. Wołał mnie, mówił o niebezpieczeństwie i o tym, że oboje musimy spełnić nasze przeznaczenie. Potem pokazał palcem na coś za mną, a kiedy się odwróciłam, nic tam nie było. Optimus też zniknął.

-Blackstar! Ja tym razem zobaczyłem to, na co pokazywał Optimus!

-Jak to? Co zobaczyłeś?!

-Nie jestem pewien. To był jakiś znak i dobrze wiem, że skądś go znam. Przypominał odwróconą gwiazdę – odwróconą gwiazdę? I ja znam skądś ten znak. Chwila moment…Megatron!

-Przecież Megatron nosi taki symbol! Jak mogłam być taka głupia! On od początku współpracował ze Starscream’em i Driftem!

-Ale wrócił na planetę. Poddał się.

-A niedługo potem Magnus dał mu stanowisko konsultanta! On to przewidział! – w jednej chwili usłyszeliśmy wybuch. Bardzo silny. Wyszliśmy na zewnątrz o zobaczyliśmy, że z siedziby Ultra
Magnusa wydobywa się dym.

-Co się stało? – zapytał Smoke, który ledwo do mnie doszedł.

-Nie jestem pewna, ale obawiam się, że Megatron właśnie uwolnił swoich wspólników. Muszę tam iść.

-Idę z tobą.

-Nie. Musisz zostać. Ledwo chodzisz.

-Ale Blackstar…

-Powiedziałam nie! – bot cofnął się o kilka kroków – Kiedy wydobrzejesz, dołączysz. Na razie musisz to zostać – szybko zmieniłam się w motocykl i pojechałam w stronę siedziby. Po drodze spróbowałam skontaktować się z Magnusem. Nie odpowiadał. Niech to złom! Zadzwoniłam jeszcze do Arcee.

-Blackstar! Wiesz co się stało?! – odezwała się fembotka.

-Wydaje mi się, że Megatron nas zdradził. Poszedł uwolnić Drifta i Screem’a. Musisz włączyć alarm i zebrać Gwardię. Trzeba ich jak najszybciej zatrzymać. Ja pojadę do Magnusa, sprawdzę czy jest cały.

-Dobrze. Uważaj na siebie Blackstar – Cee rozłączyła się, a ja przygazowałam. Musiałam jak najszybciej dostać się na miejsce. Część botów uciekała, reszta pewnie była już w domach, a najmniejsza część szykowała się do walki.

Dojechałam do siedziby Magnusa. Przy głównych drzwiach leżały jedynie dwa martwe boty. Przebiegłam obok nich i pierw udałam się na podziemny poziom, gdzie znajdowały się cele. Przyszykowałam broń i już miałam zaatakować, kiedy zorientowałam się, że nikogo tam nie ma. Strażnicy byli zabici, a w więzieniu nie było żadnego cona. Uwolnił ich. Za późno. Pośpiesznie wróciłam na górę i dostałam się do Ultra Magnusa. Jego pokój stał w płomieniach. Megatron musiał go zaatakować. Sam lider leżał na ziemi nieprzytomny. Z trudem go podniosłam i wyniosłam z pomieszczenia. Wsadziłam go do windy i razem zjechaliśmy na dół. Wyciągnęłam go z budynku, a on zaczął się budzić.

-Blackstar… - powiedział bardzo cichym głosem.

-Nic nie mów. Leż. Mocno oberwałeś.

-Nie, posłuchaj – Magnus złapał mnie za rękę – On zdradził mi ich plan. Chcą użyć mostu kosmicznego i ściągnąć tu armię Decepticonów.

-Gdzie jest ten most?

-W muzeum. Wstawiliśmy go tam, na wypadek ataku. Pośpiesz się, oni zaraz tam dotrą – pokiwałam twierdząco głową i zaczęłam biec w stronę muzeum. Chwilę później odezwał się mój komunikator.

-Blackstar, tu Wheiljack.

-Słucham cię.

-Obok laboratorium natrafiliśmy na kilkanaście conów z więzienia, w tym Megatrona i spółkę. Przydałaby nam się pomoc.

-Już jadę – zmieniłam się w motocykl i ruszyłam do laboratorium.

Po jakimś minicyklu byłam na miejscu. Arcee, Wheiljack, Bulkhead i Smokescreen oraz kilka wojowników Gwardii walczyło przeciw conom. Co Smoke tu robi. Wyraźnie kazałam mu zostać. Trudno, musi dać radę. Uruchomiłam swoje blastery i zaczęłam strzelać w przeciwników.

-Gdzie reszta Gwardii? – zapytałam strzelając przy tym w jakiegoś cona.

-Sporą część załatwił Meagtron i jego sługusy – odpowiedział Bulkhead – Reszta jest w drodze.

Strzelaliśmy dalej, ale na próżno. Megatron zdołał się nam wymknąć i teraz pewnie biegnie do muzeum. Zauważyłam też, że Drift ucieka za nim. Przestałam strzelać i ruszyłam na zdrajcę. Skoczyłam na niego i powaliłam na ziemię. Zaczęłam okładać go pięściami, ale on nic sobie z tego nie robił. Kopnął mnie w brzuch i zmusił do podniesienia się. Wtedy wstał i wyciągnął katanę. Ja postąpiłam tak samo.

-Jak za starych, dobrych czasów – uśmiechnął się wrednie, ale ja nie traciłam powagi. Rozpoczęliśmy pojedynek szermierski.

Drift był dobry, ale mnie uczył sam mistrz. Znałam najstarsze techniki, o których con nawet nie miał pojęcia. Udało mi się kopnąć w jego ostrze i wytrącić mu je z ręki. On natomiast chwycił moją katanę, wyrwał mi ją o odrzucił. Nim zdążyłam zareagować zbliżył się do mnie i uderzył w starą ranę, którą niegdyś sam zadał. Na szczęście, już mnie nie bolała. Uśmiechnęłam się do niego wrednie.

-Tego się nie spodziewałeś – uruchomiłam blaster i wystrzeliłam prosto w jgo iskrę, robiąc w niej jedną wielką dziurę. Drift otworzył szerzej oczy, a później upadł bezwładnie na ziemię. Chciałam choć przez chwilę cieszyć się smakiem zwycięstwa, kiedy usłyszałam głos Starscream’a. Odwróciłam się i zobaczyłam, że stoi niedaleko, celując we mnie rakietą.

-Jak już mówiłem, trafisz na szrot! – decept zaczął się śmiać i już miał we mnie strzelić, kiedy ktoś za nim dosłownie wyrwał mu iskrę. Pięść przebiła się przez zbroję i wyrwała ją. Scream upadł, a moim oczom ukazał się Bumblebee trzymający w ręce jego iskrę.

-Ładne zagranie – uśmiechnęłam się do bota, a on odwzajemnił uśmiech. Podniosłam z ziemi katanę i  już miałam ruszyć w pościg za Megatronem, kiedy usłyszałam głos Arcee.

-Smokescreen! – odwróciłam się w jego kierunku i zobaczyłam, że Smoke leży nieprzytomny na ziemi.

-Co się stało? – zapytałam równocześnie podbiegając do niego.

-Nie wiem. Chyba zasłabł.

-Niech Bulkhead i Wheiljack zaniosą go do Knock Outa. Ty zajmij się resztą conów. Ja i Bee załatwimy Megatrona – Cee pokiwała porozumiewawczo głową, a ja i Bumblebee przybraliśmy formy pojazdów i pojechaliśmy do muzeum. 

Droga trwała jakieś trzy minicykle. W muzeum znajdował się most, ale i inne cenne urządzenia, na przykład Jakońskie Relikty. Był tam Zmieniacz Fazy, Immobilaizer, Ultra Zbroja i Gwiezdne Ostrze. Kiedy dotarliśmy do mostu, Megatron wpisywał już współrzędne. Wystarczyło go tylko uruchomić.

-Stój Megatronie!

-Nie zatrzymasz mnie Blackstar. Przez ten most zaraz wejdzie armia licząca kilkuset Decepticonów. Wystarczy by podbić Iacon. Później reszta moich szeregów dołączy i razem odzyskamy Cybertron. Dzisiejszy dzień, będzie Dniem Sądu Autobotów! Pierw jednak, rozprawię się z waszą dwójką.

Megatron ruszył na nas, ale szybko odskoczyliśmy. Lord Decepticonów zaczął strzelać w nas z blastera, ale robiliśmy szybkie uniki. Schowaliśmy się za panelem mostu i również zaczęliśmy w niego strzelać. Megatron jednak bał się zniszczyć most, więc uruchomił ostrze i zaczął biec w naszą stronę. Wyciągnęłam katanę z pokrowca i rozpoczęłam pojedynek. Bee w tym czasie załatwiał sprawę z mostem. Pewnie chce go przeciążyć i spowodować wybuch.

-Nie zdołasz mnie pokonać Blackstar – powiedział Megatron i wykonał ruch ostrzem, który oczywiście odbiłam – Jesteś tylko nędzną, nic nie znaczącą fembotką!

-I tutaj się mylisz!

Podcięłam Lorda Decepticonów i zaczęłam okładać go pięściami. Nie robiło to na nim zbyt dużego wrażenia. Con chwycił mnie za szyję, wstał i podniósł. Potem rzucił mną tak mocno, że przeleciałam przez ścianę. Wszystko strasznie mnie bolało, ale nie mogłam się poddać. Powoli wstałam i zobaczyłam, że Bumblebee unika właśnie ciosów Megatrona. Nie mogę pozwolić, by znów coś mu się stało. Chciałam do nich pobiec, ale usłyszałam głos ojca. Te same słowa, które powiedział mi w wizji.

-Córko… Może ty nigdy w to nie wierzyłaś, ale od momentu twoich narodzin były ci pisane wielkie czyny.

Spojrzałam w bok. W gablocie stało Gwiezdne Ostrze i było na wyciągnięcie ręki. To był ten moment. Podeszłam do niego, rozbiłam szybę i chwyciłam za rękojeść. Uniosłam miecz bez żadnego problemu. Wtedy ono, zaczęło świecić.

-Niemożliwe – wyszeptałam sama do siebie – Gwiezdne Ostrze działa jedynie w rękach Prime’a – otrząsnęłam się i pobiegłam do mostu. Megatron właśnie rzucił Bumblebbe o ścianę. Podszedł do niego, a Bee nie wstawał.

-Tym razem upewnię się, że już nigdy nie staniesz mi na drodze!

-Megatronie! – Lider Decepticonów odwrócił się, a ja wbiłam Gwiezdne Ostrze prosto w jego iskrę. Megatron otworzył szerzej oczy i spojrzał na trzymaną przeze mnie broń – Nie jestem nic nie znaczącą fembotką. Jestem Blackstar Prime, fembotka, która zgasiła iskrę Megatrona, Lorda Decepticonów – con zaczął powoli zamykać oczy. Wyrwałam miecz z jego iskry, a Megatron upadł na ziemię. Oto koniec Lorda Megatrona.

Spojrzałam na Bumblebbe. Bot patrzał na mnie z niedowierzaniem. Upuściłam Gwiezdne Ostrze i podeszłam do niego.

-Jak ty…

-Przepraszam cię Bee. Powinnam powiedzieć ci to wcześniej, wiele wcześniej – spuściłam wzrok – Moim ojcem, był Optimus Prime.

2 komentarze:

  1. Jedno słowo - Mega!
    Niestety nie mogę się rozpisywać (a chętnie bym to uczyniła), ale napisze, że wyszło bardzo fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno słowo - Mega!
    Niestety nie mogę się rozpisywać (a chętnie bym to uczyniła), ale napisze, że wyszło bardzo fajnie.

    OdpowiedzUsuń